Rozdział 14
Od samego rana jestem strasznie zabiegana, zaspałam i dodatkowo przy jedzeniu śniadania poplamiłam się sokiem pomarańczowym przez co musiałam się przebrać. Do studia przybyłam spóźniona, dostałam opieprz od Steven'a, a następnie wykonaliśmy razem z ekipą kawał dobrej roboty. Co prawda cała sesja dłużyła się strasznie przez moje spóźnienie oraz przez zepsucie aparatu. Fotograf Ben musiał zadzwonić do swojego chłopaka, tak jest gejem, aby przywiózł mu zapasowy aparat. Niestety wszystko działo się o takiej porze, że na ulicach powstały korki i Mick przyjechał dopiero po dwóch godzinach. W między czasie musiałam odwołać spotkanie z Harry'm co było dla mnie trochę smutne. Na sam koniec gdy skończyliśmy po 20-stej z nieba zaczął padać deszcz, w sumie to była wielka ulewa, a ja jak to ja nie wzięłam, żadnej parasolki, a do stacji metra miałam 300 m. Biegnąc przez puste chodniki dotarłam do wyznaczonego celu jakim było metro. Weszłam do jednego z wagonów, a następnie usiadłam na jednym z kilku wolnych miejsc. Po półgodzinnej jeździe wysiadłam, po czym ruszyłam biegiem do domu. Wbiegając do środka, pani Steph włożyła mi w ręce biały puchowy ręcznik.
- Dziękuję - rzuciłam ściągając przemoczone buty, a następnie wytarłam twarz i włosy w ręcznik.
- Idź się wykąpać, a później przyjdź do salonu, mamy gości - oznajmiła idąc do kuchni.
- Jak to gości? - zapytałam stojąc w korytarzu.
- Znasz ich skarbie, zrobię gorącą herbatę - odpowiedziała uśmiechając się do mnie szeroko, a kilka sekund później weszła do kuchni.
Nie rozważając zbytnio tego kto siedzi w salonie udałam się do mojego pokoju, w którym zgarnęłam czyste i suche ubrania, a następnie udałam się do łazienki. Chwilę później stałam już pod ciepłym prysznicem, umyłam dokładnie całe ciało oraz włosy szamponem o zapachu kokosu. Wychodząc z pod ciepłej wody zakręciłam korki oraz wytarłam się beżowym ręcznikiem. Zakładając białą bieliznę spojrzałam w lustro, które ukazało moją przemęczoną twarz. Opłukałam delikatnie twarz wodą, aby się pobudzić. Wtarłam balsam o zapachu truskawki w ciało, a następnie ubrałam na siebie brązowe spodnie oraz kremowy sweterek z serduszkiem na środku. Mokre włosy wysuszyłam czarną suszarką. Nie malując się ustawiłam pralkę, a chwilę później wyszłam z łazienki i ruszyłam do salonu. W pomieszczeniu ku mojemu zdziwieniu zastałam moich starych/teraźniejszych przyjaciół, którzy oglądali zdjęcia Melanii na laptopie, którego niedawno kupiłam za pierwszą sesję zdjęciową.
- Dobry wieczór - przywitałam się ze wszystkimi.
- Mama! - krzyknęła dziewczynka wstając z kolan Harry'ego.
- Hej Emily - przywitali się ze mną goście, a Mel przytuliła się do moich nóg, ukucnęłam na chwilę, a następnie podniosłam i ułożyłam sobie dziewczynkę na moim prawym biodrze.
- Emily tutaj mam do Ciebie herbatę i kilka kanapek - oznajmiła staruszka kładąc na stoliku wcześniej wymienione naczynia.
- Dziękuję - odpowiedziałam grzecznie, czując na sobie wzrok wszystkich osób w średnim rozmiarze salonu.
Siadam na jednym z wolnych miejsc, po mojej prawej siedzi Danielle, a po lewej Perrie, dziewczyny uśmiechają się do mnie, na co odpowiadam im tym samym.
- Mamusiu gdie bylas tyle casu? (Mamusiu gdzie byłaś tyle czasu?) - pyta mnie córeczka, która stoi przede mną z rękoma ułożonymi na biodrach.
- W pracy - odpowiadam dając jej pstryczka w nos.
- Ale Ty zawse koncys wcesniej(Ale Ty zawsze kończysz wcześniej) - mówi marszcząc śmiesznie nosek z frustracji.
- Wiem skarbie, ale dzisiaj wszystko poszło zupełnie na opak, zaspałam, w połowie sesji rozwalił się aparat, a potem czekaliśmy na zapasowy z dwie godziny, ponieważ pewien pan, który go przywiózł trafił na korek i spędził w samochodzie trochę czasu - odpowiadam uśmiechając się przepraszająco.
- Dobre tylko to ostatni raz mamo (Dobrze) - mówi, na co my wszyscy zaczynamy się śmiać.
Dziewczynka obrażono podchodzi do Hazzy i wtula swoją główkę z lokami w bluzę chłopaka. Jakiś czas później żegnamy się z prawie całym towarzystwem, Styles, który został pomógł mi wykąpać oraz przebrać dziewczynkę w piżamkę w księżniczki. Obecnie siedzimy w pokoju, który również jest pokojem Melanii.
- Tatusiu zaspiewas mi cos? (zaśpiewasz, coś) - pyta podnosząc się delikatnie na ramionach.
- Pewnie skarbie - odpowiada, a następnie słowa spokojnej melodii wydostają się z jego ust -
Well I know the feeling. Of finding yourself stuck out on the ledge And there ain't no healing From cutting yourself with the jagged edge I'm telling you that It's never that bad Take it from someone who's been where you're at Lay down on the floor And you're not sure You can take this anymore*
Słuchając spokojnego głosu mężczyzny nawet nie wiem kiedy, a mojej powieki opadły ze zmęczenia. Kładąc głowę na łóżku Melanii, poczułam jak ktoś mnie podnosi, a następnie kładzie mnie na moje łóżko. Podnoszę delikatnie powieki, a moim oczom ukazuje się Harry, który szepcze abym spała dalej.
- Zostań - mruczę cichutko.
Mebel delikatnie się ugina, moje drobne ciało zostaje przykryte oraz opatulone ramionami Styles'a. Zasypiam kiedy jego usta całują moje czoło.
---------------
Cóż, znam to uczucie
Gdy znajdujesz się na krawędzi
I nie ma leku
Przed zacięciem się postrzępionym ostrzem
Mówię Ci że
Nigdy nie jest tak źle
Posłuchaj kogoś kto był tam gdzie teraz Ty
Leżysz na podłodze
I nie jesteś pewna
Czy możesz to znieść* Nickelback - Lullaby
Wróciłam i dodaję 14! Zbytnio nic się nie dzieje, ale już niedługo to się zmieni. Komentujcie! Buziaki :****** Werka! :)