piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 7

Rozdział 7

 Następny dzień był równie beznadziejny jak poprzedni, a może dzisiejszy był jeszcze gorszy. Od samego początku dnia nic mi nie wychodziło, spóźniona o głupie 5 minut wbiegłam do kawiarni, a tam na wejściu  pojawił się mój szef i nakazał mi ruszyć do jego biura. Zdziwiona oczywiście ruszyłam za nim, a ten od razu po przekroczeniu pomieszczenia dał mi kartkę z wypowiedzeniem oraz wypłatę.
 - Ale.. ale za co ? - zająknęłam się patrząc raz na niego, a raz na głupią kartkę, która zniszczyła wszystko.
- Mam Cię dosyć Emily, non stop się spóźniasz, po prostu wylatujesz. Żegnam - oznajmił mi, a następnie ruchem ręki odprawił mnie do wyjścia.
 Otępiała nic się nie odezwałam, nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Chcąc nie chcąc wyszłam z gabinetu teraz już byłego szefa. Zamyślona ruszyłam w stronę wyjścia z kawiarni. Nie wierząc, że to wszystko wydarzyło się mnie ruszyłam w stronę domu. Chwilę później po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, przecież my musimy za coś żyć. Nie pozwolę, aby moje dziecko głodowało. Nieszczęśliwa wróciłam do domu, w którym na szczęście nigdzie nie było Stephani i Mel, pewnie gdzieś wyszły. Wolnym krokiem udałam się do swojego pokoju gdzie trzymałam oszczędności na czarną godzinę, która właśnie wybiła.
 - Sto, dwieście - zaczęłam liczyć, a po chwili okazało się, że moje oszczędności to marne grosze - tylko 780 funtów i 35 pi.
- Muszę znaleźć pracę i to natychmiast - wyszeptałam sama do siebie.
 Nie wiedząc od czego zacząć ruszyłam do kuchni, tam zagotowałam wodę oraz wyjęłam z szafki mój ulubiony niebieski kubek w słoniki. Wrzuciłam saszetkę herbaty earl grey'a do kubka, a chwilę później zalałam go wrzącą wodą, z blatu zgarnęłam cukierniczkę, a następnie wsypałam trzy łyżeczki cukru do parującego napoju. Pijąc powoli herbatę przeglądałam gazetę w poszukiwaniu pracy, lecz na moje nieszczęście znalazłam tylko oferty dla mechaników samochodowych, stolarza, krawcowe bądź co bądź nauczycielkę rosyjskiego.

 Kilka dni później

 - Pani Brown, Pani Brown - krzyczałam szczęśliwa wbiegając do domu, w którym siedziała kobieta z moim dzieckiem.
- Tak skarbie? - zapytała mi się kobieta wychodząc mi na przeciw.
- Znalazłam pracę, znalazłam! - wykrzyczałam podskakując w miejscu.
- To cudownie, a jaką ? - spytała się przytulając mnie do siebie.
- Mam wziąć udział w kampanii reklamowej z ciuchami z nowej kolekcji - odpowiedziałam szczerząc się nadal.
- To dobra wiadomość, ale widzę coś w twoich oczach. Emily wszystko w porządku? - zapytała mi się spoglądając na mnie niepewnie.
- Nie nic, naprawdę wszystko okey. Nie ma się co martwić, po prostu zastanawiam się czy to tylko chwilowe czy na dłużej - odpowiedziałam kłamiąc jej w żywe oczy.
- Emily widzę że kłamiesz, ale jak nie chcesz mówić to nie mów - powiedziała lekko zawiedziona starsza kobieta.
 Spojrzała na mnie po raz ostatni, a następnie weszła do salonu zostawiając mnie samą na korytarzu.
 - Mama - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej córeczki, która w obecnej chwili przytulała się do mojej prawej nogi. Z delikatnym uśmiechem schyliłam się, aby ucałować dziewczynkę w główkę, a po chwili trzymałam ją już w swoich ramionach.
- Mamo, gdie jes tata? - zapytała dziecięcym głosem Melanii, patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami, takimi samymi jak Harry'ego.
- Tatuś jest w pracy kochanie - odpowiedziałam zdenerwowana kłamiąc ją.
- A kiey wroci ? - kolejne pytanie, na które muszę skłamać.
- Nie wiem skarbie - kończąc rozmowę ucałowałam ją w czółko, a następnie ruszyłam z nią na ramionach do kuchni, aby zrobić kaszkę do mojej kruszynki.

Tydzień później

 - Emily spójrz na prawo i uśmiechnij się delikatnie - głos fotografa wypełnił całą halę.
 *Pstryk, pstryk*
- Dobra, Emily możesz przebrać się w swoje ciuchy i zaraz wróć, okey? - zapytał Simon patrząc na mnie uważnie.
- Oczywiście - odpowiedziałam uśmiechając się szerzej.
 Chwilę później przy pomocy Barbary zmyłam z siebie makijaż, następnie sama ruszyłam pod prysznic, aby się trochę odświeżyć. Jakiś czas później ubrana już w swoje ciuchy udałam się na halę do fotografa. Przez kilka minut wybieraliśmy zdjęcia jakie pojawią się w magazynie, w którym promuję kolekcję jednego z projektantów.
 - Na dzisiaj to koniec, możecie już się rozejść, a Emily twój agent chciałby się z tobą spotkać jutro o godzinie 13, w restauracji Benos - oznajmił mi mężczyzna po 30.
- Dobrze, dziękuję za informację, miło mi się z wami pracowało. Do zobaczenia kiedyś - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
 Pożegnałam się ze wszystkimi, a następnie udałam się w drogę powrotną do swojego domu. Po jakiś 30 minutach, weszłam do domu, a tam Pani Brown zaczęła zasypywać mnie milionem pytań. Ze śmiechem opowiadałam jej o dzisiejszej sesji, a następnie zmęczona udałam się do pokoju, w którym spała już moja kochana córeczka. Delikatnie ucałowałam ją w głowę, po czym położyłam się do łóżka. Chwilę tak poleżałam i nawet nie wiem kiedy padłam w objęcia morfeusza.


----
Kolejny dodany!
Tutaj dodaję zdjęcia z sesji z 2010 roku. Przepraszam za opóźnienie, ale nie miałam zbytnio czasu. Spróbuję to nadrobić! Buziaki Werka :*






sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 6

Rozdział 6

 Obudziłam się zmęczona tym wszystkim, przetarłam rękoma delikatnie twarz, a następnie podpierając się na ramionach rozejrzałam się po pokoju. W łóżeczku zauważyłam Melanii, która obecnie słodko spała, obok mebelka leżały paczki z prezentami i kilka wielkich misiów. Chcąc czy nie chcąc wstałam z łóżka, a następnie przeciągnęłam się i ruszyłam do szafy wcześniej spoglądając na godzinę w zegarku. Zdziwiona zauważyłam, że jest już po 8, a na 9 miałam do pracy. Chcąc się pospieszyć ruszyłam do łazienki, z wcześniej wyciągniętą czystą bielizną i długimi czarnymi rurkami oraz białą koszulą. Wchodząc pod prysznic rozebrana do naga myślałam tylko o tym, aby jak najszybciej się ogarnąć. Kilka minut później wychodziłam już całkowicie ubrana w przyszykowane ciuchy, wyperfumowałam się swoim ulubionym zapachem oraz pomalowałam rzęsy tuszem. Wchodząc do kuchni zrobiłam sobie szybko dwie kanapki z masłem i ogórkiem, a następnie zabierając torebkę ruszyłam na przystanek autobusowy.


 Wychodząc z kawiarni postanowiłam udać się do sklepu, żeby kupić zakupy spożywcze, idąc tak przyglądałam się ludziom, którzy spieszyli się. Ludzi, którzy nie zwracali uwagi na drugiego człowieka.
 Zatrzymałam się na pasach, spojrzałam najpierw w prawo, a następnie w lewo po czym nie zauważając samochodu ruszyłam na drugą stronę ulicy. Chwilę później wchodziłam już do Tesco. Zwilżyłam usta językiem zauważając mnóstwo ludzi przy jeden z głównych alejek.
 - Pewnie jakaś głupia promocja - mruknęłam wkładając monetę do wózka, a następnie ruszyłam w stronę warzyw pchając go.
 Chodząc między alejkami wrzucałam najważniejsze produkty takie jak sery, mleko, masło, szynki itp. Zatrzymując się przy dziale z warzywami i owocami, zgarnęłam jednym ruchem ręki kilka siatek. Do jednej wrzuciłam kilka pomidorów, a do drugiem cebulę, do następnej około kilogram ziemniaków. Trzymając trzy zapełnione siatki udałam się, aby zważyć produkty, a następnie odłożyłam je do wózka. Uzmysławiając sobie o kupnie marchewek i ogórków sięgnęłam rękę po kolejne dwie siatki. Nie patrząc na to co robię poczułam zamiast reklamówki czyjąś dłoń. Zdziwiona podniosłam wzrok, a moim oczom ukazał mi się tak dobrze znany czarnowłosy chłopak.
 - Zayn? - zapytałam czując napływające wspomnienia z chłopakiem w roli głównej.
- Emily kto by pomyślał, że Cię jeszcze kiedykolwiek spotkam - prychnął raniąc mnie od środka.
 Nie chcąc się rozpłakać odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam pchając wózek w stronę kas. Zapominając o reszcie produktów udałam się od razu do pierwszej wolnej obsługującej kasy, chwilę później wychodziłam już z kilkoma siatkami.

 *Oczami Liam'a*

 Razem z Niall'em czekaliśmy na Louis'a, Harre'go i Zayn'a, aż ci wrócą z zakupów, ponieważ w naszej lodówce od samego rana nic nie ma. Nie mogąc znieść odgłosu wydobywającego się z Horan'a brzucha udałem się do kuchni w celu przeszukania pomieszczenia. Zaglądając w przeróżne szafki udało mi się znaleźć pudełko czekoladowych ciastek.
 - Mam! - wykrzyknąłem wyciągając opakowanie z brązowej szafki obok lodówki.
- Co jest? - zapytał blondyn wbiegając do kuchni.
- Znalazłem ciastka! - oznajmiłem uradowany.
- Gdzie? - zapytał zdziwiony.
- Tutaj - odpowiedziałem pokazując na mebel, z którego wyciągnąłem chwilę temu opakowanie.
 Nawet nie zauważyłem kiedy, a na mojej ręce nic nie było, zszokowany spojrzałem na chłopaka, a ten w najlepsze zajadał się ciastkami. Kilka sekund później wybudził mnie dźwięk trzaskających drzwi wejściowych. Odwróciłem wzrok z blondyna na przejście pomiędzy korytarzem, a kuchnią, a tam ukazała się reszta chłopaków z mnóstwem siatek z produktami. Wszyscy wspólnie postanowiliśmy rozpakować reklamówki i pochować zakupy do lodówki bądź szafek.
 - Zgadnijcie kogo dzisiaj widziałem - odezwał się po zakończeniu pracy Zayn.
- Kogo? - zapytał Louis zaciekawiony.
- Emily, pff - odpowiedział Mulat.
- Tą idiotkę - burknął Harry.
- Tak, trochę się zdziwiła jak mnie zobaczyła, ale jak powiedziałem zgryźliwie kilka słów to od razu uciekła - oznajmił nam Zayn.
- Możecie jej nie obrażać? - zapytałem.
- A ty co obrońca zwierząt? - odpowiedział loczek śmiejąc się złośliwie.
- Nie, ja przynajmniej nie zostawiłbym kobiety z dzieckiem tak jak ty - mruknąłem patrząc mu prosto w oczy.
- Gdyby to było moje dziecko i gdyby mnie nie wykorzystała to było by wszystko inaczej Payne - odparł chłopak.
- Chłopie po pierwsze dla twojej wiadomości to jest twoje dziecko w stu procentach, po drugie ona Ciebie nigdy nie wykorzystała. Jak dobrze chyba wiesz Emily nigdy nie pozwalała sobie coś kupować, nawet prezentów nie chciała przyjąć na swoje urodziny, a co dopiero miałaby Cię wykorzystać. Po trzecie nie słucha się jakiś nowo poznanych suk, które myślą, że znają kogoś i po czwarte jesteś kretynem Styles, twoja córka miała wczoraj urodziny, a ty nawet głupich życzeń jej nie złożyłeś - oznajmiłem mu.
- A ty niby skąd to wszystko wiesz, co ? - zapytał mi się podchodząc do mnie.
- Jakieś pół roku temu po raz pierwszy spotkałem ją od czasu waszego zerwania, wtedy dowiedziałem się o tym, że Ems urodziła dziecko tzw. Melanii, która jest kopią Ciebie. Dziewczynka ma te same dołeczki, loczki oraz oczy takie jak twoje. A wczoraj po raz pierwszy udałem się do jej mieszkania razem z Dani na urodziny małej, wiesz co się tam dowiedziałem? Nie, ponieważ ty nic kurwa nie wiesz. Emily w trakcie ciąży straciła pracę, do tego miała długi za mieszkanie prawie poroniła, ale gdyby przez przypadek pani Stephani jej nie pomogła to prawdopodobnie one by nie żyły. Pani Brown mi to wszystko opowiedziała, powiedziała mi również w sekrecie o tym, że dziewczyna zabiłaby się jakby poroniła. A wiesz co jest najlepsze? Wczoraj już pod konie urodzin przeprosiłem ją za to, że uwierzyłem w kłamstwo twojej pożal się boże dziewczyny, a ona zdziwiona zapytała mi się o jakie kłamstwo mi chodzi. Odpowiedziałem jej "Emma powiedziała nam, że jesteś, znaczy, że byłaś z Harrym tylko i wyłącznie dla kasy oraz że non stop zdradzałaś go z kim popadnie, a Styles'owi powiedziała jeszcze, że Melanii to nie jest jego córka tylko jakiegoś innego mężczyzny" , a ona upadła na ziemię i się rozpłakała - powiedziałem, a następnie zauważyłem jak chłopacy wpatrują się na mnie zdziwieni z łzami w oczach.
 Nie chcąc już na nich patrzeć udałem się do swojego pokoju.






----------------
 Wow, udało mi się napisać i to nawet dłuższy.
Co wolicie krótszy i częściej czy dłuższy i rzadziej?

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 5

Rozdział 5

 Od samego rana razem z panią Brown siedziałyśmy w kuchni i piekłyśmy tort dla mojej kruszynki. Po kilku godzinach udekorowałyśmy dom, ponieważ mają przyjść do mnie koleżanki z pracy, niektóre ze swoimi dziećmi. Melanii jak na razie spała więc miałyśmy trochę spokoju, przed godziną 15 weszłam pod prysznic, a następnie ubrałam się w białą sukienkę z czarnym paskiem, włosy spięłam w kitkę pozostawiając dwa pasemka włosów, wymalowałam się podkreślając usta czerwoną szminką. Na nogi założyłam nie za duże szpilki. Wypsikałam się moją ulubioną wodą toaletową, po czym wyszłam z łazienki. Chwilę później zauważyłam jak Stephani bawi się z moją córeczką, która miała na sobie śliczną różową sukienkę. Nie chcąc przerywać im zabawy usiadłam na kanapie. Nie posiedziałam długo ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Nie spiesząc się zbytnio udałam się do drzwi wejściowych. Kilka sekund później witałam się z koleżankami.
 - Cześć Emily, ale ślicznie wyglądasz - przywitała się ze mną Kate.
- Dziękuję kochana, ty również - odpowiedziałam spoglądając na dziewczynę, która ubrana była w małą czarną.
- Dzięki skarbie, dobra my tu gadu gadu, a gdzie jest nasza księżniczka? - zapytała mi się dziewczyna nadal stojąc na korytarzu.
- W salonie, z tego co widziałam przed chwilą to bawiła się z panią Brown - odpowiedziałam z uśmiechem.

 Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko ruszyła do salonu, w momencie kiedy chciałam udać się za dziewczyną zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiona ponieważ już wszyscy są otworzyłam drzwi pociągając za klamkę. Po drugiej stronie ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zauważyłam Danielle oraz Liam'a.
 - Hej Emily ! - przywitała się uśmiechnięta dziewczyna.
- Hej - odpowiedziałam wpuszczając ich.
- Cześć - odparł chłopak.
 Chwilę później razem z parą udałam się do wszystkich gości, którzy znajdowali się w nie za dużym salonie. Rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej córeczki, minutę później zauważyłam ją przy stoliku z chrupkami. Uśmiechnięta zapytałam się wszystkich czego się napiją, a następnie ruszyłam z panią Brown do kuchni gdzie zagotowałyśmy wodę i zalałyśmy ją do szklanek z kawą bądź herbatą.
 - Emily za pół godzinki wyjmiemy torta - oznajmiła mi kobieta.
- Dobrze - odpowiedziałam niosąc jedną z dwóch tacek z piciem i jedzeniem.

 Jakiś czas później odśpiewaliśmy Melanii sto lat, a następnie dziewczynka samodzielnie zdmuchnęła dwie świeczki. Szczęśliwa ukroiłam każdemu po kawałku czekoladowo-waniliowego tortu po czym przy pomocy Dani rozdałyśmy po talerzyku z kawałkiem słodkiej kalorii. Nie długo po tym goście zaczęli się zbierać, a jak to ja pożegnałam ich dziękując za przyjście. Na samym końcu zostałam sama z parą tzw Liam'em i Danielle oraz z panią Brown i Melanii, która słodko sobie drzemała w łóżeczku.
 - Emily - usłyszałam głos Payne za sobą.
- Tak? - zapytałam odwracając się do niego twarzą.
- Chciałbym Cię przeprosić - odpowiedział ze skruchą słyszalną w głosie.
- Za co? - zapytałam zdziwiona.
- Za to, że uwierzyłem w kłamstwo, które rozpowiedziała Emma - oznajmił.
- Ale jakie kłamstwo? - spytałam nie rozumiejąc o co chodzi.
- To ty nie wiesz? - odpowiedział pytaniem.
- Nie - mruknęłam kręcąc głowa to w prawo to w lewo.
- Emma powiedziała nam, że jesteś, znaczy, że byłaś z Harrym tylko i wyłącznie dla kasy oraz że non stop zdradzałaś go z kim popadnie, a Styles'owi powiedziała jeszcze, że Melanii to nie jest jego córka tylko jakiegoś innego mężczyzny - oznajmił mi, a w moich oczach ukazały się łzy.
 Chwilę później siedziałam na podłodze i płakałam przyciskając kolana do brody. Nie mogąc uwierzyć w to co zrobiła ta dziewczyna płakałam jeszcze bardziej. Kilka sekund później poczułam mocny ból głowy, chcąc zmniejszyć ból rękoma złapałam się za skronie. Na moje nieszczęście ból nie przechodził lecz jeszcze bardziej się zwiększał. Nie wiem ile tak przesiedziałam, ale wkrótce poczułam jak ktoś mnie delikatnie podnosi, a następnie idzie gdzieś. Chwilę później leżałam już na swoim łóżku, a delikatna dłoń gładziła moje włosy. Nie wiem kiedy, ale po jakiś czasie nie czułam już nic, po prostu zasnęłam.



 

 

Kolejny trafia na stronkę, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Przepraszam za jakiekolwiek błędy!
Buziaki Werka ;*

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 4

Rozdział 4

 Minęło parę miesięcy odkąd widziałam się z Danielle, obecnie dziewczyna jest w trasie ze swoim zespołem tanecznym. Melanii od tamtego czasu urosła i zaczynała mówić babcia do pani Brown.
 - Melka chciałabyś coś zjeść ? - zapytałam moją ukochaną dziewczynkę.
- Ne - opowiedziała słodko się chichrając.
- Co za osóbka jutro skończy 2 latka - zapytała się Pani Stephani wchodząc do salonu.
- Baba! - krzyknęła dziewczynka ukazując dołeczek w policzku.
 Razem z kobietą zaśmiałyśmy się na wypowiedź mojej córeczki.
 - Nie kochanie, to Ty jutro kończysz 2 lata - odpowiedziałam dając Melanii pstryczka w nos. Dziewczynka szeroko się uśmiechnęła, a następnie pobiegła do swoich zabawek.

 Czując nagły ból głowy schyliłam się nieco, złapałam się za skronie i pocierając lekko spróbowałam uśmierzyć ból.
 - Emily wszystko w porządku? - zapytała mi się kobieta.
- Tak, tak - odpowiedziałam zmęczona.
- Może pójdziesz się położyć, a ja zajmę się Melanii - zaproponowała.
- Dobrze - odpowiedziałam podnosząc się.
 Popatrzyłam jeszcze na córkę, a następnie bez słowa wyszłam z salonu. Chwilę później znajdowałam się w pokoju tam od razu nawet nie przebierając się położyłam się do łóżka i udałam się spać.

*Oczami Danielle*

 Chodząc po centrum handlowym zauważyłam sklep z zabawkami dla dzieci, spoglądając na wielkiego misia pomyślałam o Melanii. W końcu jutro dziewczynka kończy dwa latka. Wchodząc do sklepu rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Wybierając zabawki pomyślałam również o papierze ozdobnym do zapakowania prezentu.

 Będąc już w domu zapakowałam zabawki w karton, a następnie owinęłam go ładnie w papier ozdobny w wzorki. Misia przyozdobiłam wstążeczką po czym odłożyłam prezenty na stolik w salonie. Już chciałam usiąść na kanapie kiedy ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Zdziwiona ponieważ nikogo nie zapraszałam ruszyłam do wyjścia. Delikatnym ruchem otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się cały zespół z Emmą.
 - Cześć - przywitałam się wpuszczając wszystkich do środka.
- Hej - odpowiedzieli prawie wszyscy.
 No tak panna zakochana w sobie nawet się nie przywitała. Mrucząc niezrozumiałe słowa udałam się za nimi do salonu, gdzie zastał mnie widok rozłożonych gdzie popadnie chłopaków dziwnie spoglądających na prezenty dla Mel.
 - Do kogo to ? - zapytał mnie Louis.
- Dla znajomej dziecka, jutro kończy dwa lata - odpowiedziałam spoglądając na Harre'go, który zdziwiony tylko na mnie popatrzył nie wiedząc o co chodzi.
- Chłopczyk czy dziewczynka - dopytywał się Lou.
- Dziewczynka, a dokładnie Melanii Anabell - grzecznie oznajmiłam nie spuszczając z oczu loczka, który na dźwięk imion zdał sobie nagle sprawę o kogo chodzi.


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 3

Rozdział 3

 Od dłuższego czasu przyglądam się mojej ukochanej córeczce, która tak bardzo podobna jest do niego. Do miłości mojego życia. Choć minęło więcej niż dwa lata, moje uczucie nie zmniejszyło się, lecz spotęgowało. Teraz już wiem, że nic ani nikt nie zniszczy mojego uczucia do lokowanego Harre'go Styles'a z zespołu One Direction. Podniosłam wzrok na starszą kobietę stojącą w drzwiach.
 - Tak ? - zapytałam powracając na twarz mojej śpiącej córeczki.
 Delikatnym ruchem dłoni pogłaskałam dziewczynkę tak aby ta nie zbudziła się.
 - Przyszłam się spytać, czy czegoś nie potrzebujesz - opowiedziała wchodząc do środka, a następnie usadowiła się na siedzeniu obok mnie.
- Nic, jak na razie nic nie potrzebuję - odezwałam się spoglądając kontem oka na panią Brown, która były dla mnie jak babcia, ukochana babcia.
 Kobieta nie odzywając się przytuliła mnie oraz ucałowała delikatnie w czoło, a następnie wyszła. Odwróciłam wzrok od zamkniętych drzwi, gdy mój telefon delikatnie za wibrował dając tym znak mi o nadejściu nowej wiadomości tekstowej. Nie spiesząc się podniosłam moje cztery litery z dość wygodnej kanapy i udałam się do biurka w celu odczytania wiadomości na telefonie komórkowym. Trzymając aparat w ręce zauważyłam, że dostałam sms'a od nieznanego numeru, zdziwiona nacisnęłam przycisk otwórz, a na ekranie ukazała się wiadomość tekstowa o treści

Od: Nieznany
Do: Emily
Treść: Hej Emily! Z tej strony Danielle, mogłybyśmy się spotkać? To ważne, zrozumiem jak nie będziesz chciała. ~ Dani

 Nie zastanawiając się zbyt długo postanowiłam odpisać dziewczynie.

Od: Emily
Do: Nieznany
Treść: Hej Danielle! Pewnie, kiedy masz czas? ~ Emi

 Niedługo po tym otrzymałam wiadomość zwrotną.

Od: Danielle
Do: Emily
Treść: Dziękuję! Może jutro o 18? Pasuje Ci? Wzięłabyś małą? ~ Dani

Od: Emily
Do: Danielle
Treść: Oczywiście, pasuje mi, dobrze, a gdzie? Może w parku, niedaleko fontanny? ~ Emi

Od: Danielle
Do: Emily
Treść: Okey, to do jutra! xoxo ~ Dani


Od: Emily
Do: Danielle
Treść: Do jutra! Xx ~ Emi


 Odłożyłam telefon z powrotem na biurko po czym podeszłam do szafy z której wyjęłam piżamę i czystą bieliznę. Razem z rzeczami powędrowałam do łazienki uprzednio spoglądając na moją córeczkę. Będąc w łazience rozebrałam się do naga wrzucając brudne ubrania do kosza na brudy, który stał obok pralki z firmy Bosh. Weszłam pod prysznic w stanie takim jak stworzył mnie Bóg, moje ciało chwilę później zderzyło się z dość ciepłą wodą co mi jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Do ręki wzięłam buteleczkę z płynem pod prysznic o zapachu kokosu, wylałam trochę na prawą dłoń, a następnie odłożyłam butelkę na swoje miejsce. Rozprowadzając płyn po całym ciele myślałam co mi przyniesie nowy dzień. Ciekawiło mnie głównie spotkanie z Danielle oraz dlaczego chciała abym przyszła z Melani.

******
Wow jak szybko mi idzie, ale tylko z tym blogiem, pozostałe dwa coś nie za ciekawie, na www.never-say-never-but.blogspot.com zaczęłam pisać 10 rozdział mam dopiero 1/6, a na http://live-the-moment-of-1d.blogspot.com/ jeszcze nic nie napisałam oprócz Rozdział 20. Od środy do prawdopodobnie końca tygodnia nie będzie mnie, ponieważ wyjeżdżam do Rybnika, mieszka ktoś z Was tam? Możliwe, że nie będę miała internetu, nie wiadomo jak to z moją rodziną, heh. Dziękuję za komentarze, nie liczne, ale zawsze coś.

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 2

Rozdział 2

 Odwróciłam się do Liam'a i Danielle, ich wyraz twarzy zmienił się w zdziwienie.
- Czy.. Czy to jest dziecko Harre'go ? - zapytał Payne.
- Tak - odpowiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
- On o niej wie? - zadał kolejne pytanie.
- Tak, wie - odpowiedziała mu Dani.

- Co? Skąd ty to możesz wiedzieć? - zapytał zszokowany Liam patrząc na dziewczynę. 
- Przez przypadek się dowiedziałam, a kiedy rozmawiałam na ten temat z Harrym zakazał mi mówić komukolwiek o tym - oznajmiła mu dziewczyna patrząc cały czas na niego.

Jakiś czas później wyszłam razem z Panią Brown i moją córeczką z kawiarni. Pchając wózek rozmawiałyśmy na temat pary, która dowiedziała się całej prawdy. W pewnym momencie postanowiliśmy wejść do sklepu po zakupy, o których prawie zapomniałyśmy.
 - Emily? - usłyszałam głos kobiety, która obecnie pakowała pomidory do siatki.
- Tak ? - zapytałam ważąc marchewki, spojrzałam na nią, a kontem oka widziałam moją córeczkę, która grzecznie spała w niebieskim wózku.
- Co zrobisz jeśli ojciec Melani będzie chciał ją zobaczyć? 
- Nie wiem - odpowiedziałam zaprzestając wykonywać jakąkolwiek czynność.

 Spojrzałam na ziemię, która w tym momencie wydawała się bardzo ciekawa. Co zrobię ? Nie wiem, ale przecież nie mogę mu zakazać się widywać z córką, a Mel musi mieć przecież ojca. Powinna go poznać, tak jak powinna poznać swoich dziadków. Niestety nic na to nie poradzę, moi rodzice wyrzekli się mnie kiedy dowiedzieli się, że zaszłam w ciążę, a chłopak mnie zostawił. Nie chcieli mi nawet pomóc, stwierdzili, że najlepiej jest wyrzucić swoje dziecko na bruk. Przez jakiś czas mieszkałam z przyjaciółką, ale ta po jakimś czasie mnie wyrzuciła, a później poznałam panią Brown. Od tamtego momentu z nią mieszkam, niedługo minie 2 lata od pierwszej nocy w domu Stephani.
 Moje przemyślenia przerwał dotyk kobiety, spojrzałam na nią, a ona wyszeptała wszystko będzie dobrze maleńka niby nic, ale zawsze coś.

 Kilka minut później wychodziłyśmy ze sklepu z kilkoma reklamówkami, które schowałyśmy pod wózek na specjalne kratkowane miejsce. Idąc do domu myślałam o tym czy Harry będzie chciał poznać swoją córeczkę, czy nadal będzie miał to gdzieś, czy może w końcu będzie chciał poznać nasze dziecko. Jestem również ciekawa kto naopowiadał mu takich głupstw o tym, że ja go wykorzystywałam. Przecież ja przez cały ten czas kiedy z nim byłam pracowałam, jako kelnerka i makijażystka. Nie wiem jak on mógł w to uwierzyć, przecież mówił, że mnie kocha, tylko czy on mnie na prawdę kochał? Nie wiem. 
 Z moich oczów wypłynęło kilka łez, nie pozwalając im spłynąć puściłam jedna ręką wózek po to by wierzchem dłoni zetrzeć płynące łzy. Nie myśląc za wiele szłam ramię w ramię z starszą panią spoglądając non stop na moją Melani. 
 Dzień później kończąc zmianę do kawiarni weszła Danielle, rozglądając się po całym pomieszczeniu szukała kogoś, albo czegoś. Napotykając mój wzrok uśmiechnęła się delikatnie, a następnie podeszła do mnie wolnym krokiem.
- Możemy pogadać? - zapytała stając przede mną.
- Pewnie, zaczekasz chwilę muszę tylko odłożyć fartuszek i będę wolna - opowiedziałam patrząc na jej twarz.
- Oczywiście - oznajmiła, a następnie usiadła przy najbliższym wolnym stoliku. 
 Nie tracąc zbytnio czasu ruszyłam w stronę zaplecza, zdjęłam czarny fartuszek, a następnie odwiesiłam go na właściwe miejsce, zabrałam swoje rzeczy po czym wyszłam z pomieszczenia. Będąc z powrotem w części dla klientów pożegnałam się ze znajomymi z pracy i podeszłam do Dani, która nadal na mnie czekała.\
- Gotowa - mruknęłam, na co dziewczyna podniosła się z siedzenia i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
 Idąc w milczeniu dotarłyśmy do jednego z  londyńskich parków, w którym nie było za dużo osób, ze względu na porę dnia. Chwilę później usiadłyśmy na jedną z wolnych drewnianych ławeczek. Rozejrzałam się w około, ale mój wzrok napotkał tylko kilku dorosłych na spacerach ze swoimi pociechami, bądź też czworonożnymi przyjaciółmi. Nawet nie zauważyłam, a z moich oczu wypłynęło kilka łez tworząc smugi z dodatkiem tuszu do rzęs na moich polikach.
 -Płaczesz? - zapytała dziewczyna patrząc na mnie zdziwiona.
-Nie...
-Tylko?
-Tylko ja już nie mam siły do tego wszystkiego...! - wykrzyknęłam dławiąc się łzami.









**********

 Jest i drugi! Mam nadzieję, że Wam się podoba! :) Przez prawie cały dzień myślałam co napisać, a wieczorem z kilku słów napisałam cały rozdział! :) 

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 1

Rozdział 1

Ze snu wybudził mnie płacz mojej córeczki, przetarłam zaspane oczy, a następnie wstałam z dość wygodnego łóżka. Przeszłam kawałek do łóżeczka mojego aniołka. Wyciągnęłam Melani z drewnianego mebelka po czym ukołysałam ją.
- Cichutko kochanie, cichutko - szeptałam jej do uszka.
 Chwilę później dziewczynka uspokoiła się, razem z córeczką na rękach usiadłam na łóżku, a następnie spojrzałam na godzinę w zegarku, który pokazywał, że jest już 24 po 7.
- Za półtorej godziny muszę być w pracy - powiedziałam sama do siebie.
 Wstałam, a po chwili odłożyłam śpiącą dziewczynkę do łóżeczka. Uśmiechnęłam się by po chwili podejść do szafy. Z kremowego mebla wyciągnęłam białą koszulę oraz czarną tilową spódnicę oraz bieliznę i czarne dopasowane buty na korku. Z rzeczami w ręce udałam się do jedynej łazienki w domu. Tam wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, wytarłam się dokładnie ręcznikiem i ubrałam bieliznę. Następnie wysmarowałam nogi balsamem po czym je ogoliłam różową golarką. Wypsikałam pachy dezodorantem marki adidas, ubrałam koszulę, którą wpuściłam w czarną spódniczkę. Wysuszyłam włosy, a następnie zebrałam je w koczek. Twarz wymalowałam nie za ciemnym podkładem, rzęsy wysmarowałam czarnym tuszem, a usta musnęłam nugatową szminką marki Chanel. Założyłam na rękę zegarek od mojej babci, która już niestety nie żyje, na szyję zawiesiłam delikatny łańcuszek w kształcie serca. Na sam koniec wypsikałam się wodą toaletową marki Chanel no. 5 oraz założyłam buty na stopy. Brudne ciuchy wrzuciłam do kosza na brudy, a następnie odłożyłam wszystko na swoje miejsce i wyszłam z łazienki. Powolnym krokiem udałam się do mojego pokoju po torebkę, w której nadal znajdował się mój telefon i portfel. Spojrzałam do łóżeczka, w którym nadal spała moja kruszynka. Nie zakłócając jej snu leciutko ucałowałam ją w czółko, a następnie wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni, w której znajdowała się pani Brown.
- Dzień dobry - przywitałam się z kobietą.
- Ach dzień dobry dziecinko, jak noc? - zapytała Stephani.
- Spokojna - odparłam krótko siadając do stołu.
- Proszę to dla Ciebie - oznajmiła kładąc przede mną kawę z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru oraz talerz kanapek.
- Dziękuję - odpowiedziałam, a następnie upiłam kilka łyków kawy.
- Nie ma za co skarbie - powiedziała uśmiechając się do mnie.
 Po około dziesięciu minutach odłożyłam puste naczynia do zlewu, a następnie ucałowałam kobiety policzek po czym wyszłam z domu. Spacerkiem udałam się na przystanek autobusowy, na którym musiałam zaczekać kilka minut po to by wsiąść do mojego codziennego transportu. Kwadrans później wysiadłam w odpowiednim miejscu i ruszyłam w dalszą drogę do pracy.
Wchodząc do kawiarni przywitał mnie świeży zapach expresso oraz różnorakich ciast, które serwujemy od poniedziałku do soboty.
- Dzień dobry - przywitałam się z pracownikami.
- Hej Emily, jak zwykle punktualna - odezwała się Sophie podchodząc do mnie z moim fartuszkiem.
- Dzięki - odparłam krótko i założyłam czarny fartuch z logiem naszej kawiarni.

- Emily przyszli kolejni klienci weźmiesz od nich zamówienie ? - zapytała mi się Poly.
- Pewnie - odpowiedziałam i ruszyłam z notesikiem do klientów.
- Dzień dobry w czym mogłabym pomóc? - zapytałam się kiedy podeszłam do stolika.
- Emily? - podniosłam wzrok z notesu na dźwięk mojego imienia.
- Danielle, Liam? - spytałam zdziwiona widząc ich.
- Co ty tu robisz? - zapytał mi się chłopak.
- Pracuję, po krótkiej przerwie - odpowiedziałam po chwili.
- Już przestałaś wykorzystywać chłopaków? - mruknął pytając chłopak.
- Wykorzystywać? - zapytałam zdziwiona.
- Tak Emily, tak jak Harre'go wykorzystywałaś przez cały związek- odpowiedział chłopak.
- Co? Nigdy w życiu nie wykorzystałabym kogoś, a tym bardziej Harre'go przecież ja go kochałam - oznajmiłam im.
- Mamo, mamo - usłyszałam głos mojej córeczki dochodzący zza mnie.
 Powoli odwróciłam się, a moim oczom ukazała się moja córeczka w wózku pchana przez panią Brown.


********
  Pierwszy rozdział dodany, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zna ktoś może kogoś kto robi szablony? Proszę komentujcie! Dziękuję Werka :)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Prolog

Prolog

 Jedno kłamstwo zniszczyło wszystko. Kiedyś zakochani w sobie, teraz on zapomniał o niej zostawiając ją z niespodzianką, która jakiś czas później przyszła na świat. On kiedyś jej najlepszy przyjaciel teraz nie chce jej znać. Ona kiedyś szczęśliwa dziewczyna teraz żyjąca dla jednej małej istotki kobieta. Kobieta, która wiele w życiu przeszła. Nienawiść rodziców do niej, nienawiść starych przyjaciół. Została sama, sama razem z półtorarocznym dzieckiem, bez pracy, bez perspektywy życia. Mieszkająca u starszej kobiety, która pomogła jej i jej córeczce. Kłamstwo wymyślone przez jedną kobietę wyrządziło więcej krzywd niż można by było sobie wyobrazić.