poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 16

Rozdział 16

 Wszystko zaczyna się układać, razem z Harry'm postanowiliśmy dać sobie drugą szansę i teraz spędzamy prawie cały czas. Melanii jest szczęśliwa ponieważ może mieć dwoję rodziców przy sobie. Za każdym razem kiedy wychodzę sama bądź z Mel i Harry'm przyczepiają się do Nas paparazzi. Nie mamy już praktycznie życia prywatnego, fanki podzieliły się na kilka grup, jedne myślą, że Hazza nie jest ojcem naszej córeczki, inni że złapałam go na dziecko. Kolejni, że Styles o tym wiedział, ale ukrywał, żebyśmy miały życie prywatne, któraś z kolei grupa mówi, że chcę się na nim wybić, a jeszcze inne są zadowolone z tego, że do siebie wróciliśmy. Teraz już sama nie wiem co mam robić, na twitterze dostaję przeróżne wiadomości od fanek One Direction, mało kiedy są to miłe komentarze. W większości są to różne hejty z treścią, że mam umrzeć. Moi przyjaciele mówią mi, żebyś się tym nie przejmowała, ale nie umiem.
 Moja kariera fotomodelki ruszyła do przodu, coraz więcej mój manager otrzymuje propozycji ze względu na szał moją osobą. Gdyby paparazzi nie nakryli mnie i Harrego na spacerze z naszą córeczką to prawdopodobnie nadal byśmy to ukrywali. Niestety stało się i tyle, nic nie możemy już na to poradzić. Paparazzi nachodzą Nas na każdym kroku, a kiedy nic nie mówimy zaczynają się plotki.
 - Emily - spokojny głos Harre'go wybudza mnie z rozmyślań.
- Tak? - pytam odrywając od ust kubek z zimną już herbatą.
- Emm, nie wiem jak to powiedzieć - zmieszał się, a strach wypełnił jego oczy kiedy na niego spojrzałam.
- Może od początku? - zaproponowałam skanując jego wyraz twarzy.
- Tak to dobry pomysł - odparł, a następnie zaczerpnął powietrza i zaczął mówić. - Chciałbym abyś z naszą córką oraz ze mną pojechała na ten weekend do mojego rodzinnego domu - mówi na jednym wdechu.
 Zamykam oczy rozmyślając czy to dobry pomysł, ale przecież rodzina Harre'go powinna poznać w końcu Melanii.
 - Dobrze - niepewnie odpowiadam posyłając mu malutki uśmiech na co mężczyzna uśmiecha się szeroko po czy przemierza mały kawałek drogi do mnie i mnie całuje z uczuciem w usta.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - mruczy po czym jego wargi dotykają mojego czoła.
 Mój śmiech rozbrzmiewa w pomieszczeniu zwanym kuchnią, a mężczyzna uśmiecha się jeszcze szerzej na ten dźwięk. Naszą chwilę szczęścia przerwał dzwonek do drzwi, zdziwiona ruszyłam do nich. Pociągając za klamkę moim oczom ukazał się widok Eleanor, Perrie i Danielle, nie odzywając się nawet wpuściłam je do środka.Wchodząc z dziewczynami do salonu zasiadłyśmy na kanapie, a kilka sekund później do pomieszczenia wszedł Harry, który zasiadł na fotelu.
 - Nie powiem zdziwiłyście mnie swoim przyjściem, bo z tego co pamiętam to z nikim się nie umawiałam - odezwałam się widząc, że dziewczyny nawet nie rozbierają się z kurtek.
- Bo w sumie to my dopiero co wpadłyśmy na pomysł zabrania Cię na zakupy, w końcu musisz odpocząć od Harre'go - rzuciła uśmiechając się El.
- Ej - mruknął obrażając się do żartu Styles.
- Wybacz, ale chłopacy mówili, żebyś wpadł do nich z Mel - odezwała się Danielle przez co chłopak spojrzał na nią z uwagą.
- Dobra, ale najpierw chcę się dowiedzieć co będziecie robić - powiedział nawet nie ruszając się z miejsca.
- Zakupy dokładnie to ciuchy, buty, kosmetyki może nawet do kosmetyczki się wybierzemy - zaczęła mówić Perrie, ale chłopak jej przerwał.
- Dobra, dobra. Przekonałyście mnie, do zobaczenia skarbie - mruknął podchodząc do mnie, a następnie wpił się w moje usta.
 Całując się usłyszeliśmy zbiorowe Awwwwww w wykonaniu dziewczyn, gdy tylko skończyliśmy się całować zarumieniłam się i spuściłam głowę. Chłopak jeszcze ucałował mnie w czoło szepcząc, że mnie kocha, a następnie ruszył do sypialni, w której spała Melanii. Nie minęło nawet dziesięć minut, przez które dziewczyny pozbyły się ciepłego okrycia, a ja zrobiłam nam ciepłe napoje kiedy do pomieszczenia zwanego kuchnią wszedł Harry trzymając za rękę lekko śpiącą dziewczynką.
 - Dzień dobry - wyszeptała moja córeczka ziewając pod koniec na co wszyscy lekko zachichotali.
- Dzień dobry skarbie - przywitałyśmy się wszystkie z dziewczynką, a ta pocierając swoje oczka po chwili wyciągnęła ręce w stronę swojego taty.
- Zjemy z resztą bandy - powiedział Harry kiedy miałam już wstawać, aby zrobić im jedzenie.
- Na pewno? - zapytałam patrząc na chłopaka, który trzymał naszą mała księżniczkę na rękach.
- Tak - odpowiedział, a ja podeszłam do nich po czym złożyłam na jego ustach krótkiego buziaka, a następnie ucałowałam czoło Melanii.
 Chwilę później zostałyśmy same w domu, pani Brown, której nie ma od kilku dni zadzwoniła do mnie mówiąc, że zostanie trochę dłużej ze względu na starszego pana, który ją zauroczył. Ah ta miłość pomyślałam.

~*~

Jest i kolejny!
Przepraszam, że tak długo, ale wiecie szkoła, brak weny oraz czasu.
Nie przedłużając dodaję.
Komentujcie!
Werka <3

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 15

Rozdział 15

 W nocy budzę się przez ciepło, które wydobywa się z ciała Styles'a. Harry? Skąd on tu się wziął? Wiem, tylko, że czytał Melanii bajkę, a potem? Chłopak przeniósł mnie na łóżko i wtedy poprosiłam go o to, żeby został. Wyplątując się z jego ciepłych ramion postanawiam udać się do kuchni, w której włączam światło, a następnie gotuję wodę na herbatę. Chwilę później trzymam w rękach dopiero co zaparzoną miętową herbatę z trzema łyżeczkami cukru. Dmuchając próbuję ostudzić tak abym nie poparzyła sobie języka oraz podniebienia. Po dwóch minutach herbata staje się trochę zimniejsza, ale nadal gorąca. Piję przez co robi mi się ciepło, które dochodzi nawet do moich zimnych stóp. Spoglądając na siebie dopiero teraz zauważam, że jestem ubrana w ciuchy z dnia wczorajszego. Wypijam wszystko szybko, a następnie pusty kubek odkładam do zlewu, a ja udaję się do sypialni, którą łączę z moją córeczką. Tam nawet nie zapalając zgarniam z komody piżamę oraz czystą bieliznę, po czym idę do łazienki, która znajduje się na korytarzu. Wchodząc do pomieszczenia od razu się rozbieram uprzednio odkładając przyniesione rzeczy na pralkę, a następnie wchodzę pod prysznic. Związuję włosy gumką w koka i odkręcam korki, po kilku minutach ciepłego prysznica, zakręcam kurki i wycieram się w beżowy słuchy ręcznik. Sucha zakładam na swoje ciało majtki, a następnie wcieram w ciało balsam, po czym zakładam piżamę z luźnej bluzki i krótkich spodenek. Ogarniam szybko łazienkę, a następnie udaję się do pokoju, w którym kładę się szybko do łóżka i przykrywam się kołdrą. Próbując zasnąć nawet nie wiem kiedy Harry przyciąga mnie do siebie, a mój oddech przyspiesza. Normując go wtulam się w jego odkryty dobrze wyćwiczony tors pokryty różnymi tatuażami. nie myśląc o niczym zapadam w głęboki sen.

 Nazajutrz budzę się kiedy czuję jak coś kładzie się przy mnie, otwieram oczy, a widok jaki zastaję trochę mnie dziwi. Melanii, wtulona w mojej jak i Styles'a ciało wygląda naprawdę słodko, odwracam delikatnie głowę. Zegar, który wisi na ścianie ukazuje dopiero godzinę piątą nad ranem. Chcąc zasnąć całuję córeczkę delikatnie w głowę, a następnie zamykam po raz drugi tej nocy oczy i odpływam do krainy Morfeusza.

 Ze snu budzi mnie dźwięk budziku, który ustawiłam na telefonie dwa dni temu, chcąc go wyłączyć wyciągam rękę i chwytam za telefon. Spoglądając na aparat zauważam, że dostałam sms'a od Steven'a, który informuje mi, że mam dzisiaj wolne. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, zamykam oczy. Zmęczenie, które jeszcze ze mnie nie zeszło daje mi siwe znaki i po chwili zasypiam, śniąc o zielonych jak szmaragdy oczach.

 - Tato budzimy mamusie? - cichutki głosik wydobywa się z ust dwuletniej dziewczynki.
- Nie, dajmy jej jeszcze chwilę pospać co? - zachrypnięty głos przemawia.
- Dobrze, ale nie na długo, ok?
- Okey, to może w tym czasie Cię ubierzemy i zrobimy śniadanie? - pytanie wychodzi z ust Harry'ego, który daje mi jeszcze szansę na dłuższe pospanie.
- Tak - wesoły głos rozbrzmiewa w pokoju na co chłopak się śmieję i podnosi Mel, którą obserwuję z przymrużonymi oczami.
 Chwilę później zostaję sama, w sypialni co mi wcale nie przeszkadza, bo dzięki temu mam szansę na chwilowy odpoczynek, który jest mi potrzebny przez pracę. Co prawda cieszę się i to bardzo, że moja córka jest ze mną, nawet nie wiem, co bym zrobiła, gdybym usunęła ciążę. Na pewno żałowałabym tego do końca życia, a moi wcześniejsi znajomi w końcu by zaczęli mi to wypominać z moją rodziną na czele. Chociaż oni wypominają mi wszystkie źle zrobione rzeczy.
 Nie mogąc już dłużej leżeć postanawiam wstać i udać się do kuchni, z której wydobywają się cudowne zapachy. Wchodząc do pomieszczenia zauważam jak Mel siedzi na blacie z czapką kucharską na głowie i przygląda się poczynaniom swojego ojca.
 - Dzień dobry - mówię na co obydwoje spoglądają na mnie.
- Mama! - dziewczynka krzyczy wyciągając do mnie rączki.
- Dzień dobry - wita mnie Harry z uśmiechem na ustach.



 -*-
Wow, pobiłam swój rekord 3 rozdziały na 3 różne blogi!
Na dzisiaj to koniec, idę spać!
Dobranoc i do kolejnego nie wiem na jakim blogu!
Komentujcie!
Werka <3

wtorek, 22 października 2013

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 14

Rozdział 14

Od samego rana jestem strasznie zabiegana, zaspałam i dodatkowo przy jedzeniu śniadania poplamiłam się sokiem pomarańczowym przez co musiałam się przebrać. Do studia przybyłam spóźniona, dostałam opieprz od Steven'a, a następnie wykonaliśmy razem z ekipą kawał dobrej roboty. Co prawda cała sesja dłużyła się strasznie przez moje spóźnienie oraz przez zepsucie aparatu. Fotograf Ben musiał zadzwonić do swojego chłopaka, tak jest gejem, aby przywiózł mu zapasowy aparat. Niestety wszystko działo się o takiej porze, że na ulicach powstały korki i Mick przyjechał dopiero po dwóch godzinach. W między czasie musiałam odwołać spotkanie z Harry'm co było dla mnie trochę smutne. Na sam koniec gdy skończyliśmy po 20-stej z nieba zaczął padać deszcz, w sumie to była wielka ulewa, a ja jak to ja nie wzięłam, żadnej parasolki, a do stacji metra miałam 300 m. Biegnąc przez puste chodniki dotarłam do wyznaczonego celu jakim było metro. Weszłam do jednego z wagonów, a następnie usiadłam na jednym z kilku wolnych miejsc. Po półgodzinnej jeździe wysiadłam, po czym ruszyłam biegiem do domu. Wbiegając do środka, pani Steph włożyła mi w ręce biały puchowy ręcznik.
 - Dziękuję - rzuciłam ściągając przemoczone buty, a następnie wytarłam twarz i włosy w ręcznik.
- Idź się wykąpać, a później przyjdź do salonu, mamy gości - oznajmiła idąc do kuchni.
- Jak to gości? - zapytałam stojąc w korytarzu.
- Znasz ich skarbie, zrobię gorącą herbatę - odpowiedziała uśmiechając się do mnie szeroko, a kilka sekund później weszła do kuchni.
  Nie rozważając zbytnio tego kto siedzi w salonie udałam się do mojego pokoju, w którym zgarnęłam czyste i suche ubrania, a następnie udałam się do łazienki. Chwilę później stałam już pod ciepłym prysznicem, umyłam dokładnie całe ciało oraz włosy szamponem o zapachu kokosu. Wychodząc z pod ciepłej wody zakręciłam korki oraz wytarłam się beżowym ręcznikiem. Zakładając białą bieliznę spojrzałam w lustro, które ukazało moją przemęczoną twarz. Opłukałam delikatnie twarz wodą, aby się pobudzić. Wtarłam balsam o zapachu truskawki w ciało, a następnie ubrałam na siebie brązowe spodnie oraz kremowy sweterek z serduszkiem na środku. Mokre włosy wysuszyłam czarną suszarką. Nie malując się ustawiłam pralkę, a chwilę później wyszłam z łazienki i ruszyłam do salonu. W pomieszczeniu ku mojemu zdziwieniu zastałam moich starych/teraźniejszych przyjaciół, którzy oglądali zdjęcia Melanii na laptopie, którego niedawno kupiłam za pierwszą sesję zdjęciową.
 - Dobry wieczór - przywitałam się ze wszystkimi.
- Mama! - krzyknęła dziewczynka wstając z kolan Harry'ego.
- Hej Emily - przywitali się ze mną goście, a Mel przytuliła się do moich nóg, ukucnęłam na chwilę, a następnie podniosłam i ułożyłam sobie dziewczynkę na moim prawym biodrze.
- Emily tutaj mam do Ciebie herbatę i kilka kanapek - oznajmiła staruszka kładąc na stoliku wcześniej wymienione naczynia.
- Dziękuję - odpowiedziałam grzecznie, czując na sobie wzrok wszystkich osób w średnim rozmiarze salonu.
 Siadam na jednym z wolnych miejsc, po mojej prawej siedzi Danielle, a po lewej Perrie, dziewczyny uśmiechają się do mnie, na co odpowiadam im tym samym.
 - Mamusiu gdie bylas  tyle casu? (Mamusiu gdzie byłaś tyle czasu?) - pyta mnie córeczka, która stoi przede mną z rękoma ułożonymi na biodrach.
- W pracy - odpowiadam dając jej pstryczka w nos.
- Ale Ty zawse koncys wcesniej(Ale Ty zawsze kończysz wcześniej) - mówi marszcząc śmiesznie nosek z frustracji.
- Wiem skarbie, ale dzisiaj wszystko poszło zupełnie na opak, zaspałam, w połowie sesji rozwalił się aparat, a potem czekaliśmy na zapasowy z dwie godziny, ponieważ pewien pan, który go przywiózł trafił na korek i spędził w samochodzie trochę czasu - odpowiadam uśmiechając się przepraszająco.
- Dobre tylko to ostatni raz mamo (Dobrze) - mówi, na co my wszyscy zaczynamy się śmiać.
 Dziewczynka obrażono podchodzi do Hazzy i wtula swoją główkę z lokami w bluzę chłopaka. Jakiś czas później żegnamy się z prawie całym towarzystwem, Styles, który został pomógł mi wykąpać oraz przebrać dziewczynkę w piżamkę w księżniczki. Obecnie siedzimy w pokoju, który również jest pokojem Melanii.
 - Tatusiu zaspiewas mi cos? (zaśpiewasz, coś) - pyta podnosząc się delikatnie na ramionach.
- Pewnie skarbie - odpowiada, a następnie słowa spokojnej melodii wydostają się z jego ust - Well I know the feeling. Of finding yourself stuck out on the ledge And there ain't no healing From cutting yourself with the jagged edge I'm telling you that It's never that bad Take it from someone who's been where you're at Lay down on the floor And you're not sure You can take this anymore*
 Słuchając spokojnego głosu mężczyzny nawet nie wiem kiedy, a mojej powieki opadły ze zmęczenia. Kładąc głowę na łóżku Melanii, poczułam jak ktoś mnie podnosi, a następnie kładzie mnie na moje łóżko. Podnoszę delikatnie powieki, a moim oczom ukazuje się Harry, który szepcze abym spała dalej.

 - Zostań - mruczę cichutko.
 Mebel delikatnie się ugina, moje drobne ciało zostaje przykryte oraz opatulone ramionami Styles'a. Zasypiam kiedy jego usta całują moje czoło.



---------------
Cóż, znam to uczucie
Gdy znajdujesz się na krawędzi
I nie ma leku
Przed zacięciem się postrzępionym ostrzem

Mówię Ci że
Nigdy nie jest tak źle
Posłuchaj kogoś kto był tam gdzie teraz Ty
Leżysz na podłodze
I nie jesteś pewna
Czy możesz to znieść* Nickelback - Lullaby

Wróciłam i dodaję 14! Zbytnio nic się nie dzieje, ale już niedługo to się zmieni. Komentujcie! Buziaki :****** Werka! :)

wtorek, 15 października 2013

News

News
Mam dobrą i złą wiadomość:
Dobra to taka, że postanowiłam napisać nową historię i już niedługo podam link do nowego opowiadania.
Zła to taka, że od jutrzejszego rana do sobotniego wieczora mnie nie będzie oraz nie będę miała dostępu do internetu, ze względu na wyjazd nad morze :(



środa, 9 października 2013

Rozdział 13

Rozdział 13

 Nigdy nie lubiłam widoku kiedy ktoś z moich bliskich płacze, nigdy. Taki widok od zawsze powodował, że łzy ciurkiem wylatywały z moich niebieskich tęczówek. Wczorajszy widok kiedy razem z Zayn'em siedzieliśmy w kuchni przepraszając się co po chwila nie zniknie mi z pamięci, bowiem chłopak płakał przy mnie po raz pierwszy w życiu. Jego łzy, które płynęły po policzkach spowodowały, że nie wytrzymałam i sama się rozpłakałam.


 Ale to nie było wszystko. Chwilę później do pomieszczenia weszła moja córeczka, która tak zawzięcie mnie poszukiwała.
 - Mama? - zapytała wchodząc do kuchni, zauważając, że siedzę tam z mulatem szybko podbiegła do Nas.
- Tak? - odpowiedziałam pytaniem spoglądając na Nią.
- Wujku dlacego places? Och nnie plac, mamusia nie ciala Cie oblazic (tzw. "Wujku dlaczego płaczesz? Och nie płacz, mamusia nie chciała Cię obrazić) - powiedziała podchodząc do Malika, a następnie wskoczyła mu na kolana i przytuliła najmocniej jak umiała.
- Kochanie mama mnie nie uraziła, Emily wybaczyła mi i teraz płaczę ze szczęścia - odpowiedział uśmiechając się delikatnie przez łzy.
- Och, kocham Cie wujku - rzuciła, a następnie ucałowała chłopaka w prawy policzek - Nie plac, mamusia zawse Ci wybacy (tzw. "Nie płacz, mamusia zawsze Ci wybaczy").


 No matter how far we go, I want the whole world to know
I want you bad, and I wont have it any other way
No matter what the people say,
I know that we'll never break
Cause our love was made, made in the USA
 Made in the USA, yeah
*

 Krótki dźwięk piosenki Demi Lovato wybudził mnie z rozmyślań, zdziwiona spojrzałam na telefon, a ten ukazał mi, że dostałam wiadomość od mojego szefa.

 "Przepraszam Emily, że piszę tak późno, ale jutro będziesz miała sesję zdjęciową tam gdzie zawsze, bądź o 10:00. Błagam tylko się nie spóźnij! Stev"

 Nawet nie zdążyłam odpisać, a telefon oznajmił, że przyszła kolejna wiadomość tym razem od nieznanego numeru:

 "Mam nadzieję, że jutro będę mógł się z Wami zobaczyć. Całuję Hazz Xx"

 Harry? Skąd On ma mój nr komórki?

 "Będę dopiero wolna po 16. Skąd masz mój nr? Em xx"

 "To spotkamy się o 17? A to już moja słodka tajemnica. H xx"

" Mi pasuje, może być u mnie? Dlaczego? Em xx"

"Pewnie. Dobranoc :** H xx"

"Dobranoc, Em xx"

 Odpisałam, a chwilę później odpłynęłam w krainę morfeusza.

*****
 Krótki, ale zawsze coś. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Szczerze to napisałam Go w 20 min :) Komentujcie!  Werka <3

piątek, 4 października 2013

Rozdział 12

Rozdział 12


 - Nie mogę - wyszeptałam zatrzymując się pod dość znajomymi drzwiami.
- Emily proszę - chłopak odwrócił się w moją stronę i popatrzył na mnie pięknymi, zielonymi tęczówkami oczu, które nasza córka odziedziczyła po nim.
- Harry, boje się - mruknęłam cicho trzymając Melanii na prawym biodrze.
 Loczek nic nie odpowiedział, sekundy później poczułam jego ręce oplatające mnie w pasie.
 - Dasz radę - wypowiedział słowa otuchy w moje włosy, a następnie pocałował mnie w czoło.

  Nie wiem kiedy, ale nagle weszliśmy do willi, moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i zatrzymałam się przed wejściem do salonu. Chłopak nie pewnie złączył nasze dłonie w koszyczek, a chwilę później pociągnął mnie w głąb salonu, w którym siedzieli moi byli przyjaciele.
 - Jesteśmy - z wypowiedzianym słowem przez Styles'a, wzrok wszystkich zebranych spoczął na nas, a dokładnie na mnie i moją córkę.
 - Emily - szczęśliwy głos Danielle przerwał znaczącą ciszę, która uformowała się między nami.
 Sekundy później moje ciało zostało objęte rękoma mulatki.
 - Hej - wyszeptałam cicho nadal trzymając Melanii na biodrze, nie pewnie spuściłam głowę na dość interesującą jak na tę chwilę podłogę wyłożoną jasnymi panelami w odcieniu olchy.
- Mogę? - zapytała dziewczyna spoglądając na mój największy skarb.
- Pewnie - odpowiedziałam cicho podając mulatce dziewczynkę.
- Ciocia Danii - słodki głosik Melanii wypełnił pomieszczenie wraz z przejęciem mojej córki przez ręce Peazer.
- Mel, a z wujkiem to już się nie przywitasz? - zapytał się Liam podchodząc do Nas.
- Wujek Lii - krzyknęła dziewczynka wyciągając rączki do Payne'a.
 Z uśmiechem przyglądałam się jak para idzie razem z moją córką w stronę puszystego dywanu, który leży tuż obok dwóch kanap i dwóch foteli, którą w obecnej chwili zajmowała reszta towarzystwa. Stałam jak w murowana, nie wiedząc co ze sobą zrobić przyglądałam się wszystkiemu byle nie im. Osobą, które zraniły mnie najbardziej na świecie. Nie ruszając się z miejsca usłyszałam jak ktoś sprawnym ruchem wyłącza telewizor, ktoś inny wstaje i rusza w moją stronę. Sekundy później ciepłe ramiona niskiej blondynki obtulają moje chude ramiona, głowa ląduje w zagłębieniu szyi, a mój nos drażni nuta kwiatowego zapachu.
 - Przepraszam - słyszę cichutki szept Perrie, a ja niepewnie kładę moje ręce na jej ramiona tak aby móc ją przytulić z całych swoich sił.
 - To ja przepraszam - wyszeptuję, a następnie z moich oczu wypływają pojedyncze łzy bólu, tęsknoty oraz miłości do uroczej blondynki.

 Nie wiem nawet kiedy, a my siedzimy i rozmawiamy o dwuletniej rozłące, w pewnym momencie Eleanor zauważa wielką zmianę w moim ciele. Moje wystające kości policzkowe oraz chude ramiona nie tak trudno przeoczyć, ale udawało mi się to do momentu kiedy miałam na sobie jeszcze bluzę o dwa rozmiary za dużą.
 - Emily, czy ty... - zaczęła dziewczyna lecz nie pozwoliłam jej skończyć.
- Tak - wyszeptałam cicho ze strachem słyszalnym w głosie. Spuściłam głowę na swoje paznokcie, które w obecnej chwili znajdowały się na kolanach. Zaczęłam się nimi bawić, ale intensywność ich spojrzeń dała o sobie znać.
- Od ilu? - podjął temat Zayn.
- Nie wiem, nie zwróciłam na to uwagi - mówiłam cicho, ale ku mojemu zdziwieniu wyraźnie.
- Byłaś u lekarza? - kolejne pytanie zadał tym razem Niall.
- Tak, była - odpowiedział za mnie Harry, stojąc w przejściu z kuchni do salonu.

 Leżąc w łóżku wspominałam miniony dzień, strach oraz szczęście, które brakowało mi najbardziej. Teraz kiedy moi przyjaciele mi wybaczyli kłamstwo jestem w końcu szczęśliwa, ale nie najszczęśliwsza. do tego brakuje mi jeszcze ukochanej osoby, która w obecnej chwili próbuje to wszystko naprawić.



*****
 Przepraszam! Niestety szkoła zbyt bardzo mnie pochłonęła i całkiem zapomniałam o historii Emily. Dodaję i już nie przeciągam. Ach dzisiaj krótszy nie wiedziałam już co mam pisać! Paa :**

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 11

Rozdział 11

 - Wujku powiesz co się ze mną dzieje ? - zapytałam przerywając dotychczasową ciszę.
- Masz anoreksję - odpowiedział cicho.
- Co? - zdziwiona wpatrywałam się w lekarza.
- Emily to nie są żarty, anoreksja jest poważną chorobą. Od tego się umiera! Masz szczęście, że masz jej początek, a twoje omdlenie było spowodowane zmęczeniem, ból głowy od niedostarczonych minerałów - westchnął. - Dziewczyno zacznij w końcu jeść - mówił, a gdzieniegdzie krzyczał mężczyzna.
- Dobrze - mruknęłam czując jak pod powiekami gromadzą się słone łzy.
- Zostawię Cię teraz - wypowiedział żegnając się ze mną.
- Dobrze - powtórzyłam zostając sama w białej sali, pociągnęłam białą poszewkę kołdry bliżej ciała, a następnie wtuliłam się w nie.
 Z moich oczu zaczęły wypływać łzy, jedna za drugą. Ułożyłam głowę na poduszkę, płacząc myślałam o sytuacji, w której się znalazłam. Przez własną głupotę mogłam skazać się na śmierć. Jestem głupia. Przecież Melanii jest dla mnie najważniejsza i nie pozwoliłabym jej gnić w domu dziecka. Niestety moja głupota jest wielka, że jeszcze jakiś czas, a dziewczynka odwiedzałaby mnie na cmentarzu.
 - Cii, nie płacz - usłyszałam ten piękny głos z jeszcze cudowniejszą chrypką, na którą jeszcze bardziej się rozpłakałam wtulając głowę w białą poduszkę. Ten delikatnie jakby bał się, że może mnie skrzywdzić, złapał za moją rękę.
 Chłopak przejęty moim zachowaniem podniósł delikatnie moją brodę tak, że nasze oczy spotkały się ze sobą.
- Mam anoreksję - wyszeptałam wtulając się w tors Harre'go.
- Cii, damy radę - odezwał się pocierając delikatnie dłońmi moje plecy odziane w szpitalną piżamę.


 - Mamo! - krzyk mojej słodkiej córeczki przywitał mnie od progu. Wchodząc głębiej przywitałam się z panią Brown oraz z Mel, następnie przedstawiłam im Harre'go, który podążał cały czas za mną.
- Tata? - zapytała słodko przechylając delikatnie głowę w lewo.
 Zdziwiona ponieważ nigdy nie przedstawiłam jej chłopaka, spojrzałam uważnie na Styles'a. Dziewczyna wycofała się na chwilę, a my zszokowani popatrzyliśmy się na siebie. Nie minęło nawet pięć minut, a Melanii wróciła razem z zdjęciem.
 - Tata - wykrzyknęła biegnąć do chłopaka, przytuliła delikatnie jego nogi, a ja wyjęłam z jej rączek zdjęcie, które przedstawiało mnie i Harre'go
 Z uśmiechem wpatrywałam się jak mężczyzna podnosi dziewczynkę wcześniej odkładając moją torbę z rzeczami, a następnie uśmiecha się i idzie do salonu.
 - Widzę, że się pogodziliście - ciszę przerwał głos staruszki.
- On chce wszystko naprawić, ale nie wiem czy da się to zrobić - mruknęłam smutno nawet nie patrząc na kobietę.
- Daj mu szansę skarbie, nie popełniaj tego samego błędu co ja - szepnęła przytulając mnie.
- Spróbuję - odpowiedziałam również ją przytulając.


- Emily!
- Tak? - zapytałam stojąc przy piecu.
- Chłopcy chcieliby Cię przeprosić i poznać małą - powiedział tuż nad moim uchem Harry.
- Ale - zaczęłam odwracając się do niego przodem.
- Żadne ale, Ems nie daj się prosić - poprosił kładąc ręce na moich barkach.
- Dobrze, tylko daj mi się ogarnąć. Ubierzesz Melanii? - zapytałam niepewnie ruszając do swojego pokoju.
- Pewnie - rzucił z wyczuwalnym szczęściem w głosie.

**********

Ulalala to już 11, szczerze to rozdział napisałam dwa dni temu, ale coś mi nie pasowała końcówka i ją zmieniłam :)
Werka

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 10

Rozdział 10

 Przez całą noc nie spałam, na szczęście dzisiaj nie mam, żadnej sesji. Od godziny 4 siedzę na małym tarasie i myślę o wczorajszym spotkaniu Harry'ego. Moje plecy oparte są o ścianę, nogi zgięte w kolanach i oplecione moimi rękoma. W takiej pozycji siedzę już od dłuższego czasu, który płynie tak szybko, że na niebie można zauważyć słońce.
 - Emily - podnoszę głowę na dźwięk mojego imienia.
 Odwracam delikatnie głowę, a moim oczom ukazuje się ku mojemu zdziwieniu Harry. Nie odpowiadam. Otumaniona czekam na jakikolwiek odezw chłopaka, nie spuszczam go z oczu. Ten cały zestresowany podchodzi do mnie, a następnie kuca i kładzie jedną rękę na moim kolanie. Zdziwiona jego ruchem wzdrygam się na co chłopak spuszcza delikatnie wzrok na swoje buty.
 - Co tu robisz - wyszeptałam na tyle, aby Harry mnie usłyszał.
- Przejechałem błagać Cię o wybaczenie - odpowiedział spoglądając na mnie niepewnie.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - zadałam kolejne pytanie.
- Liam mi powiedział, ale nie złość się na niego - oznajmił mi patrząc na mnie ze smutkiem wypisanym na twarzy.
 Nic nie odpowiedziałam, bo w prawdzie mówiąc nie wiem co powiedzieć. Zamykam oczy, a następnie czuję jak po moich policzkach płyną łzy.
 - Ems, błagam nie płacz - słyszę cichy szept, który roznosi się w mojej głowie.
 Nie reaguję. Moje ciało przeszedł dreszcz, kiedy poczułam jak chłopak przytula mnie do swojego ciała. Jego ręce oplatają moje zmarznięte plecy, natomiast moje układając się na jego klatce piersiowej.
 - Boże Emily, ale ty jesteś zimna - mówi podnosząc się razem ze mną.
 Bierze mnie na ręce, po czym przechodzi przez salon, aż do mojego pokoju, który dzielę z córeczką. Chwilę później kładzie mnie na łóżko i wychodzi z sypialni. Wybucham jeszcze większym płaczem, wtulam się w poduszkę próbując się uspokoić. Nie wiem kiedy, ale po jakimś czasie czuję jak ktoś delikatnym ruchem gładzi mnie po plecach. Po kilku minutach ciszy, którą przerywał tylko mój płacz, uspokajam się. Podnoszę się i patrzę na osobę, która kiedyś była dla mnie wszystkim.
 - Proszę - słyszę jego cichy głos, a następnie przed moimi oczami ukazuje się kubek z ciepłą herbatą.
- Dziękuję - wyszeptuję biorąc od niego naczynie, po czym przykładam je do zimnych ust i upijam kilka łyków przez co w moim ciele robi się momentalnie cieplej.



 - Dlaczego? - pytam patrząc się na niego.
- Ale co? - opowiada pytaniem.
- Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego wolałeś ją ode mnie? Dlaczego uwierzyłeś w kłamstwo nowo poznanej osoby? Dlaczego pomyślałeś, że Cię zdradziłam, że Melanii to nie Twoja córka? Dlaczego? Powiedz mi dlaczego - poprosiłam łkając ponownie.
- Nie wiem - odpowiedział ze skruchą w głosie, a w oczach ukazany został cały smutek, który wyleciał razem ze łzami.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?! - krzyknęłam zdenerwowana wstając z łóżka.
- Emily.. - zaczął lecz mu przerwałam.
- Żadna Emily, Styles. Po tym wszystkim nie wiesz co powiedzieć? Nienawidzę Cię! Jesteś nikim! - krzyczałam na niego chodząc po pokoju.
 W pewnym momencie zatrzymałam się, a następnie złapałam za głowę czując się coraz gorzej. Zachwiałam się lekko, a chwilę później usłyszałam krzyk Harry'ego wołający moje imię. Minęło kilka sekund, a ja upadłam. Zemdlałam.


 *Oczami Harry'ego*

 - Doktorze! - krzyknąłem wbiegając na drugie piętro budynku szpitalnego.
- Tak? - zapytał odwracając się w moją stronę.
- Wiadomo już coś o Emily Sirley? - odpowiedziałem pytaniem zatrzymując się przed nim.
- Właśnie do Niej idę z wynikami badań, przykro mi, ale nie mogę nic panu powiedzieć - oznajmił mi mężczyzna po 30-stce.
- Ale dlaczego? - zapytałem zdziwiony.
- Pacjentka Sirley nie wyraziła zgody na ujawnienie komukolwiek informacji na temat jej zdrowia - odpowiedział, a następnie odwrócił się i wszedł do najbliższej sali, w której jak się okazało leżała Emily.

 *Oczami Ems*

 - Witam ponownie panno Sirley - przywitał się ze mną po raz drugi doktor Kens.
- Dzień dobry doktorku - odpowiadam z uśmiechem na ustach.
- Powiedz mi Emily kiedy ostatnim razem jadłaś cokolwiek? - pyta mi się mężczyzna spoglądając na mnie uważnie.
 Zdziwiona jego pytaniem zagłębiam się w myślach nad odpowiedzią, ale ku mojemu zdziwieniu nie umiem odpowiedzieć.
 - Nie wiem - wyszeptuję.
- Właśnie tak myślałem - westchnął podchodząc bliżej łóżka szpitalnego, ręce ułożył na barierkach, po czym kontynuował - Emily według wyników badań okazało się, że straciłaś bardzo dużo na wadzę przez co masz anoreksję. Ems powiedz mi czy w twoim życiu coś się zmieniło od twojej ostatniej wizyty? - zapytał z troską w oczach.
- Zmieniłam pracę - wyszeptałam załamana.
- Na jaką? - dopytywał.
- Biorę udział w sesjach zdjęciowych od około tygodnia - oznajmiłam patrząc na moje ręce.
- Ale to nie wszystko prawda? - zapytał.
- Nie - wyszeptałam.
- Kochana powiedz mi od ilu my się znany? - zapytał patrząc na mnie z troską.
- Od zawsze wujku - odpowiedziałam.
- Właśnie od zawsze, Emily do cholery powiedz mi co działo się od ponad trzech lat - rzucił zdenerwowany.
- Zaszłam w ciążę! Harry mnie zostawił! Rodzice i reszta zostawiła mnie samą! Nieznana kobieta pomogła mi dając dach nad głowę! Urodziłam ledwo co córkę! Od jakiegoś czasu źle się czuję i nie daję rady z tym wszystkim! - wykrzyczałam płacząc.
- Kochanie ja nie wiedziałem, cii maleńka cii - szeptał tuląc mnie do swojego ciała.


------
 Kolejny napisany! Mam nadzieję, że Wam się podoba :) przepraszam za opóźnienia, ale nie dałam rady wcześniej. Minął tydzień od ostatniego rozdziału na tym blogu, ponad dwa miesiące od tego http://never-say-never-but.blogspot.com/ i niecały miesiąc od http://live-the-moment-of-1d.blogspot.com/ . Niestety nie daję rady ogarnąć wszystkie, ale jeszcze dziś dodam notkę na never say never but, chętnych zapraszam do przeczytania i skomentowania.
 Werka <3

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 9

Rozdział 9

 Zatrzymałam się nagle czując mocny ból w głowie, schyliłam lekko głowę, aby uśmierzyć trochę zawroty. Chwilę później poczułam jak ktoś świdruje mnie wzrokiem. Rozejrzałam się dookoła zauważając dość znajomego chłopaka w lokach.
 - Harry - wyszeptałam, a on ruszył w moim kierunku.
 Nie chcąc go widzieć ruszyłam biegiem w najbliższą uliczkę parkową. Mijając mnóstwo zdezorientowanych osób, oglądałam się raz po raz do tyłu. Za każdym razem widziałam jak chłopak jest coraz bliżej mnie. Czując nagłe szarpnięcie z moich oczu wydostały się łzy, które gromadziły się od samego widoku Harry'ego. Próbując wyszarpnąć się z jego uścisku, ten na złość mi otulił mnie szczelnie tak dobrze znanymi ramionami.
 - Puść mnie, puść mnie do cholery Styles - mówiłam zdesperowanym głosem.
- Nie - odparł szybko i próbował mnie uspokoić.
- Dlaczego? - zapytałam przez łzy patrząc się na jego klatkę piersiową.
- Ponieważ nadal Cię kocham - odpowiada, a w moim ciele czuję złość.
- Kłamiesz - wyszarpuję się, a z oczu leci coraz więcej łez, które zasłaniają mi cały widok.
- Emily, proszę wiem, że teraz pewnie trudno jest Ci uwierzyć w to, ale to jest prawda. Ja naprawdę Cię kocham i nigdy nie przestanę - odpowiada, patrząc na każdy mój ruch.
- Gdybyś mnie kochał to byś mi uwierzył wtedy, anie zostawiłeś mnie i to w ciąży! - wykrzyczałam zła.
- Em, kochanie - zaczyna, a z oczu ciekną mu łzy.
- Nie masz prawa nazywać mnie swoim kochaniem - rzucam wściekła zaciskając dłonie w pięści.
- Ale.. - zaczyna, lecz znowu mu przerywam.
- Nie Harry, tutaj niema już żadnego ale - odpowiadam, a następnie odchodzę, zostawiając go samego na środku alejki.

* Oczami Zayn'a *
 - Jak myślicie uda mu się porozmawiać z Emily? - zapytała nam się siedząca do tej pory cicho Perrie.
- Moim zdaniem nie - odpowiada pewny siebie Niall.
- A według mnie pogadają, a następnie wrócą do siebie i będzie szczęśliwa rodzinka! - wykrzykuje pewny swoich racji Louis.
 Chwilę później do domu wchodzi Harry, nie przejmując się, że trzaska drzwiami spojrzeliśmy wszyscy w jego stronę. Ku naszemu zdziwieniu zauważyliśmy tylko odchodzącego chłopaka.
 - Czy mi się zdaje czy on płakał - wyszeptuje Eleanor spoglądając nie pewnie na Nas.
- Nie wiem, ale idę zobaczyć - odpowiadam i ruszam za Harrym.
 Wchodząc po schodach zauważam jego cień, doganiając go w jego pokoju widzę jak kładzie się do łóżka plecami do drzwi.
 - Harry? - wyszeptuję podchodząc do niego.
- Zostaw mnie - burczy płaczliwym głosem.
- Hazz - kładę się przy nim, a następnie przytulam go od tyłu.
- Zayn - mówi łamiącym się głosem.
- Tak? - pytam, a chłopak odwraca się do mnie twarzą.
- Ona nie chce mnie znać - wyszeptuje, a z jego oczu wylewają się hektolitry łez.
- Nie Harry, Emily przecież Cię kocha - oznajmiam mu uśmiechając się.
- Ale.. ale ona.. nie chce... ona nie chce mnie znać - wyrzuca z siebie przytulając mnie jeszcze mocniej.
- Styles, ona została zraniona przez Ciebie w przeszłość, zostawiłeś ją samą w ciąży. Harry, Emily nie wybaczy Ci tak od razu, musisz się starać o jej wybaczenie - oznajmiam mu, a następnie głaskam jego loki.
- Dziękuję - wyszeptuje chłopak w moje ramię.
- Nie ma za co - odpowiadam.

*****
 Pierwsze spotkanie od rozstania Emily i Harrego! :)
Coraz mniej komentarzy, coraz mniej czytających :(

środa, 4 września 2013

Rozdział 8

Rozdział 8

Ps. opowiadanie trwa w roku 2016!  Zapomniałam o tym.
Ps.2 Błagam komentujcie, wiem, że rozpoczęła się szkoła, ale to motywuje!

 - Emily wyprostuj się, głowa trochę w prawo, tak dobrze, wytrzymaj chwilkę i gotowe! - kolejna sesja, kolejne rozkazy i kolejne ubrania.
 Tym razem zdjęcia udało nam się zrobić w miarę szybko tak abym mogła udać się na chwilę do domu, a następnie na kolejną sesję.
 Od nieszczęsnego spotkania z Malikiem minęło już półtora tygodnia, a ja nadal nie mogę uwierzyć w to jak mnie potraktował. Ta rozmowa cały czas chodziła mi po głowie, przepraszam jaka rozmowa, przecież wymieniliśmy się tylko jednym zdaniem.

- Zayn? - zapytałam czując napływające wspomnienia z chłopakiem w roli głównej.
- Emily kto by pomyślał, że Cię jeszcze kiedykolwiek spotkam - prychnął raniąc mnie od środka.


 Kiedyś ten chłopak przyrzekał mi, że mnie nie zostawi, kiedyś obiecywał, że będziemy wszyscy razem na zawsze. Kiedyś Harry mnie kochał, kiedyś byliśmy jedną wielką paczką, teraz zostałam praktycznie sama. Wspomnienia często zachodzą mi w głowie, ale jedno z kilkunastu moich ulubionych przechodzi mi cały czas przez myśl.


*Retrospekcja*

- Emily, Emily błagam musimy się pospieszyć! - krzyk Harrego roznosił się po całym mieszkaniu.
- Już idę - oznajmiłam pojawiając się na schodach w sukience w odcieniu beżu za uda. 
Schodząc po schodach wpatrywałam się w chłopaka, który na mój widok otworzył usta ze zdziwienia. Podchodząc do niego zamknęłam mu prawą ręką usta, uśmiechnęłam się lekko i cmoknęłam go delikatnie w malinowe wargi.
- Wyglądasz cholernie seksownie kochanie - wychrypiał oplatając mnie jedną ręką w tali, a następnie pocałowaliśmy się namiętnie.
- Dziękuję skarbie - odpowiedziałam po czym pociągnęłam go delikatnie za wargę.

*

Siedząc w ekskluzywnej restauracji rozmawialiśmy na normalne tematy, takie jak nasza praca, czy też o zbliżających się wakacjach 2013. Popijając raz po raz czerwone wino czekaliśmy na deser, który został dostarczony chwilę później przez nie za wysokiego brązowowłosego kelnera. 
- Harry co ty robisz? - zapytałam zdezorientowana kiedy chłopak wstał z krzesła, a następnie uklęknął przede mną na jedno kolano wyjmując z kieszeni czerwone pudełeczko. 
- Cii, uspokój się - odparł nonszalancko - Emily wiesz, że jesteś jedyną kobietą, którą kocham z całego serca. Wiesz również, że za Ciebie oddałbym życie. Jesteś kobietą silną i niezależną co jest twoją ogromną zaletą. Jesteś najpiękniejszą osobą w tym pomieszczeniu, w mieście, kraju i na całym  świecie. Dzięki Tobie jestem najszczęśliwszym mężczyzną we wszechświecie. Jesteś moją oazom. Byłbym głupcem rozstając się z Tobą. Jedyne czego teraz chcę to spędzić z Tobą droga Emily resztę życia, a więc. Czy ty Emily Sirley uszczęśliwisz mnie jeszcze bardziej i zgodzisz się spędzić ze mną resztę życia odpowiadając na bardzo istotne pytanie. Kochanie czy wyjdziesz za mnie? - bardzo długą wypowiedz Harre'go podsłuchała cała restauracja. Nie wiele myśląc pokiwałam delikatnie głową otępiała.
- Tak! Tak! Tak! Harry wyjdę za Ciebie! - wykrzyczałam rzucając się na niego, w efekcie chłopak wywalił się razem ze mną na plecy, a z moich oczu płynęły od samego początku wypowiedzi łzy szczęścia.
Chwilę później po sali rozległ się dźwięk braw i gwizdów. Szczęśliwi zaśmialiśmy się lekko. Wstając chłopak nałożył na mój palec pierścionek zaręczynowy, a ja w podzięce pocałowałam go w usta. Z zamiarem odsunięcia się chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie. 

* Koniec retrospekcji *

 * Oczami Harre'go*

 - Zerwałem z nią - odparłem wchodząc do salonu gdzie na kanapach siedzieli chłopacy razem z bandem.
- Nareszcie! Dziękuję Ci Boże- krzyknął Niall wznosząc ręce do góry, a my jak to my zaczęliśmy się śmiać z owej sytuacji. 
- I co teraz zamierzasz zrobić? - zapytał mi się Liam z herbatą w ręce.
- Nie wiem, a co mam niby zrobić? - odpowiedziałem pytaniem.
- Może ruszyć swoją dupę i ruszyć do Emily błagając o wybaczenie - rzucił popijając gorący napój.
- I niby co to da? Ona mnie nienawidzi - odparłem zawiedziony.
- Nie tylko Ciebie - mruknął ze smutkiem Zayn.
 Niedługo po tym wszyscy zamilkliśmy co było bardzo dziwne. Piętnaście minut później do salonu wszedł Paul, który zdziwiony przystanął na moment, a następnie ruszył stając przed telewizorem.
 - A Wam co? - zapytał patrząc na nas dość dziwnie. 
- Emily pewnie nie chce mnie znać - wyszeptałem czując gulę w gardle.
- Emily? - zapytał zdziwiony - Emily Sirley?
- Tak znasz ją - potwierdziłem wpatrując się w niego.
- Mój przyjaciel jest jej agentem, a ja jestem jej wujkiem, a co ? - odparł, na co my zdziwieni spojrzeliśmy na niego.
- Mam z nią dziecko, dokładnie dwuletnią córeczkę Melanii - odpowiedziałem spuszczając głowę, czując jak zaraz nasz menadżer wybuchnie.
- Czekaj, czekaj. Ty i Ems byliście ze sobą i macie dziecko to dlaczego teraz z Nią nie jesteś i nie błagasz o wybaczenie tylko siedzisz tutaj przede mną. Rusz tą dupę Styles i leć do niej! Natychmiast! - rzucił uśmiechając się pogodnie. Idąc za radą menadżera podniosłem się, a następnie zakładając wyszedłem z domu słysząc głos Paula - Kto by pomyślał, że moja siostrzenica była z takim osłem.

---------
 Przepraszam za opóźnienie. Kilka zdjęć z sesji dla Smallz Raskind rok 2008








Werka <3

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 7

Rozdział 7

 Następny dzień był równie beznadziejny jak poprzedni, a może dzisiejszy był jeszcze gorszy. Od samego początku dnia nic mi nie wychodziło, spóźniona o głupie 5 minut wbiegłam do kawiarni, a tam na wejściu  pojawił się mój szef i nakazał mi ruszyć do jego biura. Zdziwiona oczywiście ruszyłam za nim, a ten od razu po przekroczeniu pomieszczenia dał mi kartkę z wypowiedzeniem oraz wypłatę.
 - Ale.. ale za co ? - zająknęłam się patrząc raz na niego, a raz na głupią kartkę, która zniszczyła wszystko.
- Mam Cię dosyć Emily, non stop się spóźniasz, po prostu wylatujesz. Żegnam - oznajmił mi, a następnie ruchem ręki odprawił mnie do wyjścia.
 Otępiała nic się nie odezwałam, nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Chcąc nie chcąc wyszłam z gabinetu teraz już byłego szefa. Zamyślona ruszyłam w stronę wyjścia z kawiarni. Nie wierząc, że to wszystko wydarzyło się mnie ruszyłam w stronę domu. Chwilę później po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, przecież my musimy za coś żyć. Nie pozwolę, aby moje dziecko głodowało. Nieszczęśliwa wróciłam do domu, w którym na szczęście nigdzie nie było Stephani i Mel, pewnie gdzieś wyszły. Wolnym krokiem udałam się do swojego pokoju gdzie trzymałam oszczędności na czarną godzinę, która właśnie wybiła.
 - Sto, dwieście - zaczęłam liczyć, a po chwili okazało się, że moje oszczędności to marne grosze - tylko 780 funtów i 35 pi.
- Muszę znaleźć pracę i to natychmiast - wyszeptałam sama do siebie.
 Nie wiedząc od czego zacząć ruszyłam do kuchni, tam zagotowałam wodę oraz wyjęłam z szafki mój ulubiony niebieski kubek w słoniki. Wrzuciłam saszetkę herbaty earl grey'a do kubka, a chwilę później zalałam go wrzącą wodą, z blatu zgarnęłam cukierniczkę, a następnie wsypałam trzy łyżeczki cukru do parującego napoju. Pijąc powoli herbatę przeglądałam gazetę w poszukiwaniu pracy, lecz na moje nieszczęście znalazłam tylko oferty dla mechaników samochodowych, stolarza, krawcowe bądź co bądź nauczycielkę rosyjskiego.

 Kilka dni później

 - Pani Brown, Pani Brown - krzyczałam szczęśliwa wbiegając do domu, w którym siedziała kobieta z moim dzieckiem.
- Tak skarbie? - zapytała mi się kobieta wychodząc mi na przeciw.
- Znalazłam pracę, znalazłam! - wykrzyczałam podskakując w miejscu.
- To cudownie, a jaką ? - spytała się przytulając mnie do siebie.
- Mam wziąć udział w kampanii reklamowej z ciuchami z nowej kolekcji - odpowiedziałam szczerząc się nadal.
- To dobra wiadomość, ale widzę coś w twoich oczach. Emily wszystko w porządku? - zapytała mi się spoglądając na mnie niepewnie.
- Nie nic, naprawdę wszystko okey. Nie ma się co martwić, po prostu zastanawiam się czy to tylko chwilowe czy na dłużej - odpowiedziałam kłamiąc jej w żywe oczy.
- Emily widzę że kłamiesz, ale jak nie chcesz mówić to nie mów - powiedziała lekko zawiedziona starsza kobieta.
 Spojrzała na mnie po raz ostatni, a następnie weszła do salonu zostawiając mnie samą na korytarzu.
 - Mama - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej córeczki, która w obecnej chwili przytulała się do mojej prawej nogi. Z delikatnym uśmiechem schyliłam się, aby ucałować dziewczynkę w główkę, a po chwili trzymałam ją już w swoich ramionach.
- Mamo, gdie jes tata? - zapytała dziecięcym głosem Melanii, patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami, takimi samymi jak Harry'ego.
- Tatuś jest w pracy kochanie - odpowiedziałam zdenerwowana kłamiąc ją.
- A kiey wroci ? - kolejne pytanie, na które muszę skłamać.
- Nie wiem skarbie - kończąc rozmowę ucałowałam ją w czółko, a następnie ruszyłam z nią na ramionach do kuchni, aby zrobić kaszkę do mojej kruszynki.

Tydzień później

 - Emily spójrz na prawo i uśmiechnij się delikatnie - głos fotografa wypełnił całą halę.
 *Pstryk, pstryk*
- Dobra, Emily możesz przebrać się w swoje ciuchy i zaraz wróć, okey? - zapytał Simon patrząc na mnie uważnie.
- Oczywiście - odpowiedziałam uśmiechając się szerzej.
 Chwilę później przy pomocy Barbary zmyłam z siebie makijaż, następnie sama ruszyłam pod prysznic, aby się trochę odświeżyć. Jakiś czas później ubrana już w swoje ciuchy udałam się na halę do fotografa. Przez kilka minut wybieraliśmy zdjęcia jakie pojawią się w magazynie, w którym promuję kolekcję jednego z projektantów.
 - Na dzisiaj to koniec, możecie już się rozejść, a Emily twój agent chciałby się z tobą spotkać jutro o godzinie 13, w restauracji Benos - oznajmił mi mężczyzna po 30.
- Dobrze, dziękuję za informację, miło mi się z wami pracowało. Do zobaczenia kiedyś - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
 Pożegnałam się ze wszystkimi, a następnie udałam się w drogę powrotną do swojego domu. Po jakiś 30 minutach, weszłam do domu, a tam Pani Brown zaczęła zasypywać mnie milionem pytań. Ze śmiechem opowiadałam jej o dzisiejszej sesji, a następnie zmęczona udałam się do pokoju, w którym spała już moja kochana córeczka. Delikatnie ucałowałam ją w głowę, po czym położyłam się do łóżka. Chwilę tak poleżałam i nawet nie wiem kiedy padłam w objęcia morfeusza.


----
Kolejny dodany!
Tutaj dodaję zdjęcia z sesji z 2010 roku. Przepraszam za opóźnienie, ale nie miałam zbytnio czasu. Spróbuję to nadrobić! Buziaki Werka :*






sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 6

Rozdział 6

 Obudziłam się zmęczona tym wszystkim, przetarłam rękoma delikatnie twarz, a następnie podpierając się na ramionach rozejrzałam się po pokoju. W łóżeczku zauważyłam Melanii, która obecnie słodko spała, obok mebelka leżały paczki z prezentami i kilka wielkich misiów. Chcąc czy nie chcąc wstałam z łóżka, a następnie przeciągnęłam się i ruszyłam do szafy wcześniej spoglądając na godzinę w zegarku. Zdziwiona zauważyłam, że jest już po 8, a na 9 miałam do pracy. Chcąc się pospieszyć ruszyłam do łazienki, z wcześniej wyciągniętą czystą bielizną i długimi czarnymi rurkami oraz białą koszulą. Wchodząc pod prysznic rozebrana do naga myślałam tylko o tym, aby jak najszybciej się ogarnąć. Kilka minut później wychodziłam już całkowicie ubrana w przyszykowane ciuchy, wyperfumowałam się swoim ulubionym zapachem oraz pomalowałam rzęsy tuszem. Wchodząc do kuchni zrobiłam sobie szybko dwie kanapki z masłem i ogórkiem, a następnie zabierając torebkę ruszyłam na przystanek autobusowy.


 Wychodząc z kawiarni postanowiłam udać się do sklepu, żeby kupić zakupy spożywcze, idąc tak przyglądałam się ludziom, którzy spieszyli się. Ludzi, którzy nie zwracali uwagi na drugiego człowieka.
 Zatrzymałam się na pasach, spojrzałam najpierw w prawo, a następnie w lewo po czym nie zauważając samochodu ruszyłam na drugą stronę ulicy. Chwilę później wchodziłam już do Tesco. Zwilżyłam usta językiem zauważając mnóstwo ludzi przy jeden z głównych alejek.
 - Pewnie jakaś głupia promocja - mruknęłam wkładając monetę do wózka, a następnie ruszyłam w stronę warzyw pchając go.
 Chodząc między alejkami wrzucałam najważniejsze produkty takie jak sery, mleko, masło, szynki itp. Zatrzymując się przy dziale z warzywami i owocami, zgarnęłam jednym ruchem ręki kilka siatek. Do jednej wrzuciłam kilka pomidorów, a do drugiem cebulę, do następnej około kilogram ziemniaków. Trzymając trzy zapełnione siatki udałam się, aby zważyć produkty, a następnie odłożyłam je do wózka. Uzmysławiając sobie o kupnie marchewek i ogórków sięgnęłam rękę po kolejne dwie siatki. Nie patrząc na to co robię poczułam zamiast reklamówki czyjąś dłoń. Zdziwiona podniosłam wzrok, a moim oczom ukazał mi się tak dobrze znany czarnowłosy chłopak.
 - Zayn? - zapytałam czując napływające wspomnienia z chłopakiem w roli głównej.
- Emily kto by pomyślał, że Cię jeszcze kiedykolwiek spotkam - prychnął raniąc mnie od środka.
 Nie chcąc się rozpłakać odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam pchając wózek w stronę kas. Zapominając o reszcie produktów udałam się od razu do pierwszej wolnej obsługującej kasy, chwilę później wychodziłam już z kilkoma siatkami.

 *Oczami Liam'a*

 Razem z Niall'em czekaliśmy na Louis'a, Harre'go i Zayn'a, aż ci wrócą z zakupów, ponieważ w naszej lodówce od samego rana nic nie ma. Nie mogąc znieść odgłosu wydobywającego się z Horan'a brzucha udałem się do kuchni w celu przeszukania pomieszczenia. Zaglądając w przeróżne szafki udało mi się znaleźć pudełko czekoladowych ciastek.
 - Mam! - wykrzyknąłem wyciągając opakowanie z brązowej szafki obok lodówki.
- Co jest? - zapytał blondyn wbiegając do kuchni.
- Znalazłem ciastka! - oznajmiłem uradowany.
- Gdzie? - zapytał zdziwiony.
- Tutaj - odpowiedziałem pokazując na mebel, z którego wyciągnąłem chwilę temu opakowanie.
 Nawet nie zauważyłem kiedy, a na mojej ręce nic nie było, zszokowany spojrzałem na chłopaka, a ten w najlepsze zajadał się ciastkami. Kilka sekund później wybudził mnie dźwięk trzaskających drzwi wejściowych. Odwróciłem wzrok z blondyna na przejście pomiędzy korytarzem, a kuchnią, a tam ukazała się reszta chłopaków z mnóstwem siatek z produktami. Wszyscy wspólnie postanowiliśmy rozpakować reklamówki i pochować zakupy do lodówki bądź szafek.
 - Zgadnijcie kogo dzisiaj widziałem - odezwał się po zakończeniu pracy Zayn.
- Kogo? - zapytał Louis zaciekawiony.
- Emily, pff - odpowiedział Mulat.
- Tą idiotkę - burknął Harry.
- Tak, trochę się zdziwiła jak mnie zobaczyła, ale jak powiedziałem zgryźliwie kilka słów to od razu uciekła - oznajmił nam Zayn.
- Możecie jej nie obrażać? - zapytałem.
- A ty co obrońca zwierząt? - odpowiedział loczek śmiejąc się złośliwie.
- Nie, ja przynajmniej nie zostawiłbym kobiety z dzieckiem tak jak ty - mruknąłem patrząc mu prosto w oczy.
- Gdyby to było moje dziecko i gdyby mnie nie wykorzystała to było by wszystko inaczej Payne - odparł chłopak.
- Chłopie po pierwsze dla twojej wiadomości to jest twoje dziecko w stu procentach, po drugie ona Ciebie nigdy nie wykorzystała. Jak dobrze chyba wiesz Emily nigdy nie pozwalała sobie coś kupować, nawet prezentów nie chciała przyjąć na swoje urodziny, a co dopiero miałaby Cię wykorzystać. Po trzecie nie słucha się jakiś nowo poznanych suk, które myślą, że znają kogoś i po czwarte jesteś kretynem Styles, twoja córka miała wczoraj urodziny, a ty nawet głupich życzeń jej nie złożyłeś - oznajmiłem mu.
- A ty niby skąd to wszystko wiesz, co ? - zapytał mi się podchodząc do mnie.
- Jakieś pół roku temu po raz pierwszy spotkałem ją od czasu waszego zerwania, wtedy dowiedziałem się o tym, że Ems urodziła dziecko tzw. Melanii, która jest kopią Ciebie. Dziewczynka ma te same dołeczki, loczki oraz oczy takie jak twoje. A wczoraj po raz pierwszy udałem się do jej mieszkania razem z Dani na urodziny małej, wiesz co się tam dowiedziałem? Nie, ponieważ ty nic kurwa nie wiesz. Emily w trakcie ciąży straciła pracę, do tego miała długi za mieszkanie prawie poroniła, ale gdyby przez przypadek pani Stephani jej nie pomogła to prawdopodobnie one by nie żyły. Pani Brown mi to wszystko opowiedziała, powiedziała mi również w sekrecie o tym, że dziewczyna zabiłaby się jakby poroniła. A wiesz co jest najlepsze? Wczoraj już pod konie urodzin przeprosiłem ją za to, że uwierzyłem w kłamstwo twojej pożal się boże dziewczyny, a ona zdziwiona zapytała mi się o jakie kłamstwo mi chodzi. Odpowiedziałem jej "Emma powiedziała nam, że jesteś, znaczy, że byłaś z Harrym tylko i wyłącznie dla kasy oraz że non stop zdradzałaś go z kim popadnie, a Styles'owi powiedziała jeszcze, że Melanii to nie jest jego córka tylko jakiegoś innego mężczyzny" , a ona upadła na ziemię i się rozpłakała - powiedziałem, a następnie zauważyłem jak chłopacy wpatrują się na mnie zdziwieni z łzami w oczach.
 Nie chcąc już na nich patrzeć udałem się do swojego pokoju.






----------------
 Wow, udało mi się napisać i to nawet dłuższy.
Co wolicie krótszy i częściej czy dłuższy i rzadziej?

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 5

Rozdział 5

 Od samego rana razem z panią Brown siedziałyśmy w kuchni i piekłyśmy tort dla mojej kruszynki. Po kilku godzinach udekorowałyśmy dom, ponieważ mają przyjść do mnie koleżanki z pracy, niektóre ze swoimi dziećmi. Melanii jak na razie spała więc miałyśmy trochę spokoju, przed godziną 15 weszłam pod prysznic, a następnie ubrałam się w białą sukienkę z czarnym paskiem, włosy spięłam w kitkę pozostawiając dwa pasemka włosów, wymalowałam się podkreślając usta czerwoną szminką. Na nogi założyłam nie za duże szpilki. Wypsikałam się moją ulubioną wodą toaletową, po czym wyszłam z łazienki. Chwilę później zauważyłam jak Stephani bawi się z moją córeczką, która miała na sobie śliczną różową sukienkę. Nie chcąc przerywać im zabawy usiadłam na kanapie. Nie posiedziałam długo ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Nie spiesząc się zbytnio udałam się do drzwi wejściowych. Kilka sekund później witałam się z koleżankami.
 - Cześć Emily, ale ślicznie wyglądasz - przywitała się ze mną Kate.
- Dziękuję kochana, ty również - odpowiedziałam spoglądając na dziewczynę, która ubrana była w małą czarną.
- Dzięki skarbie, dobra my tu gadu gadu, a gdzie jest nasza księżniczka? - zapytała mi się dziewczyna nadal stojąc na korytarzu.
- W salonie, z tego co widziałam przed chwilą to bawiła się z panią Brown - odpowiedziałam z uśmiechem.

 Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko ruszyła do salonu, w momencie kiedy chciałam udać się za dziewczyną zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiona ponieważ już wszyscy są otworzyłam drzwi pociągając za klamkę. Po drugiej stronie ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zauważyłam Danielle oraz Liam'a.
 - Hej Emily ! - przywitała się uśmiechnięta dziewczyna.
- Hej - odpowiedziałam wpuszczając ich.
- Cześć - odparł chłopak.
 Chwilę później razem z parą udałam się do wszystkich gości, którzy znajdowali się w nie za dużym salonie. Rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej córeczki, minutę później zauważyłam ją przy stoliku z chrupkami. Uśmiechnięta zapytałam się wszystkich czego się napiją, a następnie ruszyłam z panią Brown do kuchni gdzie zagotowałyśmy wodę i zalałyśmy ją do szklanek z kawą bądź herbatą.
 - Emily za pół godzinki wyjmiemy torta - oznajmiła mi kobieta.
- Dobrze - odpowiedziałam niosąc jedną z dwóch tacek z piciem i jedzeniem.

 Jakiś czas później odśpiewaliśmy Melanii sto lat, a następnie dziewczynka samodzielnie zdmuchnęła dwie świeczki. Szczęśliwa ukroiłam każdemu po kawałku czekoladowo-waniliowego tortu po czym przy pomocy Dani rozdałyśmy po talerzyku z kawałkiem słodkiej kalorii. Nie długo po tym goście zaczęli się zbierać, a jak to ja pożegnałam ich dziękując za przyjście. Na samym końcu zostałam sama z parą tzw Liam'em i Danielle oraz z panią Brown i Melanii, która słodko sobie drzemała w łóżeczku.
 - Emily - usłyszałam głos Payne za sobą.
- Tak? - zapytałam odwracając się do niego twarzą.
- Chciałbym Cię przeprosić - odpowiedział ze skruchą słyszalną w głosie.
- Za co? - zapytałam zdziwiona.
- Za to, że uwierzyłem w kłamstwo, które rozpowiedziała Emma - oznajmił.
- Ale jakie kłamstwo? - spytałam nie rozumiejąc o co chodzi.
- To ty nie wiesz? - odpowiedział pytaniem.
- Nie - mruknęłam kręcąc głowa to w prawo to w lewo.
- Emma powiedziała nam, że jesteś, znaczy, że byłaś z Harrym tylko i wyłącznie dla kasy oraz że non stop zdradzałaś go z kim popadnie, a Styles'owi powiedziała jeszcze, że Melanii to nie jest jego córka tylko jakiegoś innego mężczyzny - oznajmił mi, a w moich oczach ukazały się łzy.
 Chwilę później siedziałam na podłodze i płakałam przyciskając kolana do brody. Nie mogąc uwierzyć w to co zrobiła ta dziewczyna płakałam jeszcze bardziej. Kilka sekund później poczułam mocny ból głowy, chcąc zmniejszyć ból rękoma złapałam się za skronie. Na moje nieszczęście ból nie przechodził lecz jeszcze bardziej się zwiększał. Nie wiem ile tak przesiedziałam, ale wkrótce poczułam jak ktoś mnie delikatnie podnosi, a następnie idzie gdzieś. Chwilę później leżałam już na swoim łóżku, a delikatna dłoń gładziła moje włosy. Nie wiem kiedy, ale po jakiś czasie nie czułam już nic, po prostu zasnęłam.



 

 

Kolejny trafia na stronkę, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Przepraszam za jakiekolwiek błędy!
Buziaki Werka ;*

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 4

Rozdział 4

 Minęło parę miesięcy odkąd widziałam się z Danielle, obecnie dziewczyna jest w trasie ze swoim zespołem tanecznym. Melanii od tamtego czasu urosła i zaczynała mówić babcia do pani Brown.
 - Melka chciałabyś coś zjeść ? - zapytałam moją ukochaną dziewczynkę.
- Ne - opowiedziała słodko się chichrając.
- Co za osóbka jutro skończy 2 latka - zapytała się Pani Stephani wchodząc do salonu.
- Baba! - krzyknęła dziewczynka ukazując dołeczek w policzku.
 Razem z kobietą zaśmiałyśmy się na wypowiedź mojej córeczki.
 - Nie kochanie, to Ty jutro kończysz 2 lata - odpowiedziałam dając Melanii pstryczka w nos. Dziewczynka szeroko się uśmiechnęła, a następnie pobiegła do swoich zabawek.

 Czując nagły ból głowy schyliłam się nieco, złapałam się za skronie i pocierając lekko spróbowałam uśmierzyć ból.
 - Emily wszystko w porządku? - zapytała mi się kobieta.
- Tak, tak - odpowiedziałam zmęczona.
- Może pójdziesz się położyć, a ja zajmę się Melanii - zaproponowała.
- Dobrze - odpowiedziałam podnosząc się.
 Popatrzyłam jeszcze na córkę, a następnie bez słowa wyszłam z salonu. Chwilę później znajdowałam się w pokoju tam od razu nawet nie przebierając się położyłam się do łóżka i udałam się spać.

*Oczami Danielle*

 Chodząc po centrum handlowym zauważyłam sklep z zabawkami dla dzieci, spoglądając na wielkiego misia pomyślałam o Melanii. W końcu jutro dziewczynka kończy dwa latka. Wchodząc do sklepu rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Wybierając zabawki pomyślałam również o papierze ozdobnym do zapakowania prezentu.

 Będąc już w domu zapakowałam zabawki w karton, a następnie owinęłam go ładnie w papier ozdobny w wzorki. Misia przyozdobiłam wstążeczką po czym odłożyłam prezenty na stolik w salonie. Już chciałam usiąść na kanapie kiedy ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Zdziwiona ponieważ nikogo nie zapraszałam ruszyłam do wyjścia. Delikatnym ruchem otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się cały zespół z Emmą.
 - Cześć - przywitałam się wpuszczając wszystkich do środka.
- Hej - odpowiedzieli prawie wszyscy.
 No tak panna zakochana w sobie nawet się nie przywitała. Mrucząc niezrozumiałe słowa udałam się za nimi do salonu, gdzie zastał mnie widok rozłożonych gdzie popadnie chłopaków dziwnie spoglądających na prezenty dla Mel.
 - Do kogo to ? - zapytał mnie Louis.
- Dla znajomej dziecka, jutro kończy dwa lata - odpowiedziałam spoglądając na Harre'go, który zdziwiony tylko na mnie popatrzył nie wiedząc o co chodzi.
- Chłopczyk czy dziewczynka - dopytywał się Lou.
- Dziewczynka, a dokładnie Melanii Anabell - grzecznie oznajmiłam nie spuszczając z oczu loczka, który na dźwięk imion zdał sobie nagle sprawę o kogo chodzi.


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 3

Rozdział 3

 Od dłuższego czasu przyglądam się mojej ukochanej córeczce, która tak bardzo podobna jest do niego. Do miłości mojego życia. Choć minęło więcej niż dwa lata, moje uczucie nie zmniejszyło się, lecz spotęgowało. Teraz już wiem, że nic ani nikt nie zniszczy mojego uczucia do lokowanego Harre'go Styles'a z zespołu One Direction. Podniosłam wzrok na starszą kobietę stojącą w drzwiach.
 - Tak ? - zapytałam powracając na twarz mojej śpiącej córeczki.
 Delikatnym ruchem dłoni pogłaskałam dziewczynkę tak aby ta nie zbudziła się.
 - Przyszłam się spytać, czy czegoś nie potrzebujesz - opowiedziała wchodząc do środka, a następnie usadowiła się na siedzeniu obok mnie.
- Nic, jak na razie nic nie potrzebuję - odezwałam się spoglądając kontem oka na panią Brown, która były dla mnie jak babcia, ukochana babcia.
 Kobieta nie odzywając się przytuliła mnie oraz ucałowała delikatnie w czoło, a następnie wyszła. Odwróciłam wzrok od zamkniętych drzwi, gdy mój telefon delikatnie za wibrował dając tym znak mi o nadejściu nowej wiadomości tekstowej. Nie spiesząc się podniosłam moje cztery litery z dość wygodnej kanapy i udałam się do biurka w celu odczytania wiadomości na telefonie komórkowym. Trzymając aparat w ręce zauważyłam, że dostałam sms'a od nieznanego numeru, zdziwiona nacisnęłam przycisk otwórz, a na ekranie ukazała się wiadomość tekstowa o treści

Od: Nieznany
Do: Emily
Treść: Hej Emily! Z tej strony Danielle, mogłybyśmy się spotkać? To ważne, zrozumiem jak nie będziesz chciała. ~ Dani

 Nie zastanawiając się zbyt długo postanowiłam odpisać dziewczynie.

Od: Emily
Do: Nieznany
Treść: Hej Danielle! Pewnie, kiedy masz czas? ~ Emi

 Niedługo po tym otrzymałam wiadomość zwrotną.

Od: Danielle
Do: Emily
Treść: Dziękuję! Może jutro o 18? Pasuje Ci? Wzięłabyś małą? ~ Dani

Od: Emily
Do: Danielle
Treść: Oczywiście, pasuje mi, dobrze, a gdzie? Może w parku, niedaleko fontanny? ~ Emi

Od: Danielle
Do: Emily
Treść: Okey, to do jutra! xoxo ~ Dani


Od: Emily
Do: Danielle
Treść: Do jutra! Xx ~ Emi


 Odłożyłam telefon z powrotem na biurko po czym podeszłam do szafy z której wyjęłam piżamę i czystą bieliznę. Razem z rzeczami powędrowałam do łazienki uprzednio spoglądając na moją córeczkę. Będąc w łazience rozebrałam się do naga wrzucając brudne ubrania do kosza na brudy, który stał obok pralki z firmy Bosh. Weszłam pod prysznic w stanie takim jak stworzył mnie Bóg, moje ciało chwilę później zderzyło się z dość ciepłą wodą co mi jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Do ręki wzięłam buteleczkę z płynem pod prysznic o zapachu kokosu, wylałam trochę na prawą dłoń, a następnie odłożyłam butelkę na swoje miejsce. Rozprowadzając płyn po całym ciele myślałam co mi przyniesie nowy dzień. Ciekawiło mnie głównie spotkanie z Danielle oraz dlaczego chciała abym przyszła z Melani.

******
Wow jak szybko mi idzie, ale tylko z tym blogiem, pozostałe dwa coś nie za ciekawie, na www.never-say-never-but.blogspot.com zaczęłam pisać 10 rozdział mam dopiero 1/6, a na http://live-the-moment-of-1d.blogspot.com/ jeszcze nic nie napisałam oprócz Rozdział 20. Od środy do prawdopodobnie końca tygodnia nie będzie mnie, ponieważ wyjeżdżam do Rybnika, mieszka ktoś z Was tam? Możliwe, że nie będę miała internetu, nie wiadomo jak to z moją rodziną, heh. Dziękuję za komentarze, nie liczne, ale zawsze coś.

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 2

Rozdział 2

 Odwróciłam się do Liam'a i Danielle, ich wyraz twarzy zmienił się w zdziwienie.
- Czy.. Czy to jest dziecko Harre'go ? - zapytał Payne.
- Tak - odpowiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
- On o niej wie? - zadał kolejne pytanie.
- Tak, wie - odpowiedziała mu Dani.

- Co? Skąd ty to możesz wiedzieć? - zapytał zszokowany Liam patrząc na dziewczynę. 
- Przez przypadek się dowiedziałam, a kiedy rozmawiałam na ten temat z Harrym zakazał mi mówić komukolwiek o tym - oznajmiła mu dziewczyna patrząc cały czas na niego.

Jakiś czas później wyszłam razem z Panią Brown i moją córeczką z kawiarni. Pchając wózek rozmawiałyśmy na temat pary, która dowiedziała się całej prawdy. W pewnym momencie postanowiliśmy wejść do sklepu po zakupy, o których prawie zapomniałyśmy.
 - Emily? - usłyszałam głos kobiety, która obecnie pakowała pomidory do siatki.
- Tak ? - zapytałam ważąc marchewki, spojrzałam na nią, a kontem oka widziałam moją córeczkę, która grzecznie spała w niebieskim wózku.
- Co zrobisz jeśli ojciec Melani będzie chciał ją zobaczyć? 
- Nie wiem - odpowiedziałam zaprzestając wykonywać jakąkolwiek czynność.

 Spojrzałam na ziemię, która w tym momencie wydawała się bardzo ciekawa. Co zrobię ? Nie wiem, ale przecież nie mogę mu zakazać się widywać z córką, a Mel musi mieć przecież ojca. Powinna go poznać, tak jak powinna poznać swoich dziadków. Niestety nic na to nie poradzę, moi rodzice wyrzekli się mnie kiedy dowiedzieli się, że zaszłam w ciążę, a chłopak mnie zostawił. Nie chcieli mi nawet pomóc, stwierdzili, że najlepiej jest wyrzucić swoje dziecko na bruk. Przez jakiś czas mieszkałam z przyjaciółką, ale ta po jakimś czasie mnie wyrzuciła, a później poznałam panią Brown. Od tamtego momentu z nią mieszkam, niedługo minie 2 lata od pierwszej nocy w domu Stephani.
 Moje przemyślenia przerwał dotyk kobiety, spojrzałam na nią, a ona wyszeptała wszystko będzie dobrze maleńka niby nic, ale zawsze coś.

 Kilka minut później wychodziłyśmy ze sklepu z kilkoma reklamówkami, które schowałyśmy pod wózek na specjalne kratkowane miejsce. Idąc do domu myślałam o tym czy Harry będzie chciał poznać swoją córeczkę, czy nadal będzie miał to gdzieś, czy może w końcu będzie chciał poznać nasze dziecko. Jestem również ciekawa kto naopowiadał mu takich głupstw o tym, że ja go wykorzystywałam. Przecież ja przez cały ten czas kiedy z nim byłam pracowałam, jako kelnerka i makijażystka. Nie wiem jak on mógł w to uwierzyć, przecież mówił, że mnie kocha, tylko czy on mnie na prawdę kochał? Nie wiem. 
 Z moich oczów wypłynęło kilka łez, nie pozwalając im spłynąć puściłam jedna ręką wózek po to by wierzchem dłoni zetrzeć płynące łzy. Nie myśląc za wiele szłam ramię w ramię z starszą panią spoglądając non stop na moją Melani. 
 Dzień później kończąc zmianę do kawiarni weszła Danielle, rozglądając się po całym pomieszczeniu szukała kogoś, albo czegoś. Napotykając mój wzrok uśmiechnęła się delikatnie, a następnie podeszła do mnie wolnym krokiem.
- Możemy pogadać? - zapytała stając przede mną.
- Pewnie, zaczekasz chwilę muszę tylko odłożyć fartuszek i będę wolna - opowiedziałam patrząc na jej twarz.
- Oczywiście - oznajmiła, a następnie usiadła przy najbliższym wolnym stoliku. 
 Nie tracąc zbytnio czasu ruszyłam w stronę zaplecza, zdjęłam czarny fartuszek, a następnie odwiesiłam go na właściwe miejsce, zabrałam swoje rzeczy po czym wyszłam z pomieszczenia. Będąc z powrotem w części dla klientów pożegnałam się ze znajomymi z pracy i podeszłam do Dani, która nadal na mnie czekała.\
- Gotowa - mruknęłam, na co dziewczyna podniosła się z siedzenia i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
 Idąc w milczeniu dotarłyśmy do jednego z  londyńskich parków, w którym nie było za dużo osób, ze względu na porę dnia. Chwilę później usiadłyśmy na jedną z wolnych drewnianych ławeczek. Rozejrzałam się w około, ale mój wzrok napotkał tylko kilku dorosłych na spacerach ze swoimi pociechami, bądź też czworonożnymi przyjaciółmi. Nawet nie zauważyłam, a z moich oczu wypłynęło kilka łez tworząc smugi z dodatkiem tuszu do rzęs na moich polikach.
 -Płaczesz? - zapytała dziewczyna patrząc na mnie zdziwiona.
-Nie...
-Tylko?
-Tylko ja już nie mam siły do tego wszystkiego...! - wykrzyknęłam dławiąc się łzami.









**********

 Jest i drugi! Mam nadzieję, że Wam się podoba! :) Przez prawie cały dzień myślałam co napisać, a wieczorem z kilku słów napisałam cały rozdział! :) 

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 1

Rozdział 1

Ze snu wybudził mnie płacz mojej córeczki, przetarłam zaspane oczy, a następnie wstałam z dość wygodnego łóżka. Przeszłam kawałek do łóżeczka mojego aniołka. Wyciągnęłam Melani z drewnianego mebelka po czym ukołysałam ją.
- Cichutko kochanie, cichutko - szeptałam jej do uszka.
 Chwilę później dziewczynka uspokoiła się, razem z córeczką na rękach usiadłam na łóżku, a następnie spojrzałam na godzinę w zegarku, który pokazywał, że jest już 24 po 7.
- Za półtorej godziny muszę być w pracy - powiedziałam sama do siebie.
 Wstałam, a po chwili odłożyłam śpiącą dziewczynkę do łóżeczka. Uśmiechnęłam się by po chwili podejść do szafy. Z kremowego mebla wyciągnęłam białą koszulę oraz czarną tilową spódnicę oraz bieliznę i czarne dopasowane buty na korku. Z rzeczami w ręce udałam się do jedynej łazienki w domu. Tam wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, wytarłam się dokładnie ręcznikiem i ubrałam bieliznę. Następnie wysmarowałam nogi balsamem po czym je ogoliłam różową golarką. Wypsikałam pachy dezodorantem marki adidas, ubrałam koszulę, którą wpuściłam w czarną spódniczkę. Wysuszyłam włosy, a następnie zebrałam je w koczek. Twarz wymalowałam nie za ciemnym podkładem, rzęsy wysmarowałam czarnym tuszem, a usta musnęłam nugatową szminką marki Chanel. Założyłam na rękę zegarek od mojej babci, która już niestety nie żyje, na szyję zawiesiłam delikatny łańcuszek w kształcie serca. Na sam koniec wypsikałam się wodą toaletową marki Chanel no. 5 oraz założyłam buty na stopy. Brudne ciuchy wrzuciłam do kosza na brudy, a następnie odłożyłam wszystko na swoje miejsce i wyszłam z łazienki. Powolnym krokiem udałam się do mojego pokoju po torebkę, w której nadal znajdował się mój telefon i portfel. Spojrzałam do łóżeczka, w którym nadal spała moja kruszynka. Nie zakłócając jej snu leciutko ucałowałam ją w czółko, a następnie wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni, w której znajdowała się pani Brown.
- Dzień dobry - przywitałam się z kobietą.
- Ach dzień dobry dziecinko, jak noc? - zapytała Stephani.
- Spokojna - odparłam krótko siadając do stołu.
- Proszę to dla Ciebie - oznajmiła kładąc przede mną kawę z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru oraz talerz kanapek.
- Dziękuję - odpowiedziałam, a następnie upiłam kilka łyków kawy.
- Nie ma za co skarbie - powiedziała uśmiechając się do mnie.
 Po około dziesięciu minutach odłożyłam puste naczynia do zlewu, a następnie ucałowałam kobiety policzek po czym wyszłam z domu. Spacerkiem udałam się na przystanek autobusowy, na którym musiałam zaczekać kilka minut po to by wsiąść do mojego codziennego transportu. Kwadrans później wysiadłam w odpowiednim miejscu i ruszyłam w dalszą drogę do pracy.
Wchodząc do kawiarni przywitał mnie świeży zapach expresso oraz różnorakich ciast, które serwujemy od poniedziałku do soboty.
- Dzień dobry - przywitałam się z pracownikami.
- Hej Emily, jak zwykle punktualna - odezwała się Sophie podchodząc do mnie z moim fartuszkiem.
- Dzięki - odparłam krótko i założyłam czarny fartuch z logiem naszej kawiarni.

- Emily przyszli kolejni klienci weźmiesz od nich zamówienie ? - zapytała mi się Poly.
- Pewnie - odpowiedziałam i ruszyłam z notesikiem do klientów.
- Dzień dobry w czym mogłabym pomóc? - zapytałam się kiedy podeszłam do stolika.
- Emily? - podniosłam wzrok z notesu na dźwięk mojego imienia.
- Danielle, Liam? - spytałam zdziwiona widząc ich.
- Co ty tu robisz? - zapytał mi się chłopak.
- Pracuję, po krótkiej przerwie - odpowiedziałam po chwili.
- Już przestałaś wykorzystywać chłopaków? - mruknął pytając chłopak.
- Wykorzystywać? - zapytałam zdziwiona.
- Tak Emily, tak jak Harre'go wykorzystywałaś przez cały związek- odpowiedział chłopak.
- Co? Nigdy w życiu nie wykorzystałabym kogoś, a tym bardziej Harre'go przecież ja go kochałam - oznajmiłam im.
- Mamo, mamo - usłyszałam głos mojej córeczki dochodzący zza mnie.
 Powoli odwróciłam się, a moim oczom ukazała się moja córeczka w wózku pchana przez panią Brown.


********
  Pierwszy rozdział dodany, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zna ktoś może kogoś kto robi szablony? Proszę komentujcie! Dziękuję Werka :)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Prolog

Prolog

 Jedno kłamstwo zniszczyło wszystko. Kiedyś zakochani w sobie, teraz on zapomniał o niej zostawiając ją z niespodzianką, która jakiś czas później przyszła na świat. On kiedyś jej najlepszy przyjaciel teraz nie chce jej znać. Ona kiedyś szczęśliwa dziewczyna teraz żyjąca dla jednej małej istotki kobieta. Kobieta, która wiele w życiu przeszła. Nienawiść rodziców do niej, nienawiść starych przyjaciół. Została sama, sama razem z półtorarocznym dzieckiem, bez pracy, bez perspektywy życia. Mieszkająca u starszej kobiety, która pomogła jej i jej córeczce. Kłamstwo wymyślone przez jedną kobietę wyrządziło więcej krzywd niż można by było sobie wyobrazić.