sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 4

Rozdział 4

 Minęło parę miesięcy odkąd widziałam się z Danielle, obecnie dziewczyna jest w trasie ze swoim zespołem tanecznym. Melanii od tamtego czasu urosła i zaczynała mówić babcia do pani Brown.
 - Melka chciałabyś coś zjeść ? - zapytałam moją ukochaną dziewczynkę.
- Ne - opowiedziała słodko się chichrając.
- Co za osóbka jutro skończy 2 latka - zapytała się Pani Stephani wchodząc do salonu.
- Baba! - krzyknęła dziewczynka ukazując dołeczek w policzku.
 Razem z kobietą zaśmiałyśmy się na wypowiedź mojej córeczki.
 - Nie kochanie, to Ty jutro kończysz 2 lata - odpowiedziałam dając Melanii pstryczka w nos. Dziewczynka szeroko się uśmiechnęła, a następnie pobiegła do swoich zabawek.

 Czując nagły ból głowy schyliłam się nieco, złapałam się za skronie i pocierając lekko spróbowałam uśmierzyć ból.
 - Emily wszystko w porządku? - zapytała mi się kobieta.
- Tak, tak - odpowiedziałam zmęczona.
- Może pójdziesz się położyć, a ja zajmę się Melanii - zaproponowała.
- Dobrze - odpowiedziałam podnosząc się.
 Popatrzyłam jeszcze na córkę, a następnie bez słowa wyszłam z salonu. Chwilę później znajdowałam się w pokoju tam od razu nawet nie przebierając się położyłam się do łóżka i udałam się spać.

*Oczami Danielle*

 Chodząc po centrum handlowym zauważyłam sklep z zabawkami dla dzieci, spoglądając na wielkiego misia pomyślałam o Melanii. W końcu jutro dziewczynka kończy dwa latka. Wchodząc do sklepu rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Wybierając zabawki pomyślałam również o papierze ozdobnym do zapakowania prezentu.

 Będąc już w domu zapakowałam zabawki w karton, a następnie owinęłam go ładnie w papier ozdobny w wzorki. Misia przyozdobiłam wstążeczką po czym odłożyłam prezenty na stolik w salonie. Już chciałam usiąść na kanapie kiedy ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Zdziwiona ponieważ nikogo nie zapraszałam ruszyłam do wyjścia. Delikatnym ruchem otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się cały zespół z Emmą.
 - Cześć - przywitałam się wpuszczając wszystkich do środka.
- Hej - odpowiedzieli prawie wszyscy.
 No tak panna zakochana w sobie nawet się nie przywitała. Mrucząc niezrozumiałe słowa udałam się za nimi do salonu, gdzie zastał mnie widok rozłożonych gdzie popadnie chłopaków dziwnie spoglądających na prezenty dla Mel.
 - Do kogo to ? - zapytał mnie Louis.
- Dla znajomej dziecka, jutro kończy dwa lata - odpowiedziałam spoglądając na Harre'go, który zdziwiony tylko na mnie popatrzył nie wiedząc o co chodzi.
- Chłopczyk czy dziewczynka - dopytywał się Lou.
- Dziewczynka, a dokładnie Melanii Anabell - grzecznie oznajmiłam nie spuszczając z oczu loczka, który na dźwięk imion zdał sobie nagle sprawę o kogo chodzi.


2 komentarze: